Zacznijmy od Legii Warszawa i dwóch nazwisk łączonych od pewnego czasu z tym klubem. Jak pisaliśmy kilka dni temu, bliski przejścia do mistrza Polski jest Bartosz Kapustka. Nasze zapowiedzi zmaterializowały się wczoraj, gdy Legia ogłosiła, że "Kapi" przebywa na testach medycznych. Klub anonsował tylko i aż testy, a nie samo podpisanie kontraktu. Były gracz Leicester poddawany był próbom wczoraj i dzisiaj, ale ogłoszenia jego transferu wciąż nie ma. Czy zatem trzeba się martwić? Z naszych informacji wynika, że nie. Polerowane są dosłownie ostatnie szczegóły tego transferu, który według naszej wiedzy zostanie ogłoszony już jutro. A czy to ostatnie wzmocnienie Legii tego lata? Niekoniecznie.
Legia grozi Bońkowi sądem. Mistrzowie Polski żądają przeprosin!
Niedawno informowaliśmy, że Legia jakiś czas temu pytała o możliwość wypożyczenia Joele Valencii z Brentford. Temat był grany na sto procent, a zdaniem niektórych źródeł byłby sfinalizowany, gdyby Brentord weszło do Premier League. Ale klub Valencii przegrał z Fulham i zostaje w Championship. A to oznacza, że budżet na wzmocnienia będzie wielokrotnie mniejszy niż byłoby to w przypadku awansu (gigantyczne wpływy z praw TV). Czy to ostatecznie przekreśliło plany Legii?
Jak ustaliliśmy dziś, w przyszłym tygodniu dojdzie w Brentford do spotkania w sprawie przyszłości niektórych piłkarzy, między innymi Joela Valencii. Brentord określi się, czy liczy na Valencię, czy piłkarz może szukać innego wyjścia. I... zastanawiamy się, czy to czasem nie oznacza, że Legia czeka na Ekwadorczyka? Czy to nie dlatego wstrzymana została finalizacja pozyskania Brazylijczyka Richarda? Ale zaznaczamy: to nasza hipoteza, nie wiedza. Niemniej na podstawie tego co dziś usłyszeliśmy, jesteśmy w stanie wyobrazić sobie scenariusz, że w przyszłym tygodniu rozmowy w sprawie wypożyczenia Valencii do Legii miałyby rację bytu.
Ale kasa! Grube miliony popłyną do klubów Ekstraklasy
Z Leicester/Warszawy przenosimy się teraz do Krakowa. Dziś Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl poinformował, że doszło do porozumienia i że Alon Turgeman podpisze dwuletni kontrakt z Wisłą. Informację skopiowały izraelskie media, natomiast zapytany przez nas agent piłkarza stanowczo zaprzeczył, że wszystko zostało już doklepane. Kto ma zatem rację? Oczywiście, przeczucie i doświadczenie podpowiada nam, że rację ma kolega po fachu. I tak jest, choć... rację ma też agent. Jak to możliwe? Z tego co usłyszeliśmy, zasadniczo porozumienie jest osiągnięte. Ale pod jednym, istotnym warunkiem, Turgeman musi dobrze wypaść na badaniach lekarskich. A, jak wiadomo, w Wiśle to nie takie oczywiste (vide casus Airama Cabrery).
A będąc w Krakowie, zajrzyjmy jeszcze do Cracovii. Rumuńskie media poinformowały, że blisko transferu do tego klubu jest 25-letni napastnik z Brazylii, Rivaldinho. To syn słynnego Rivaldo. Jaka jest prawda? Według naszych informatorów, wygląda to obiecująco. Sprawy zmierzają w dobrym kierunku. Na ten moment wydaje się, że to kwestia dni, a nie godzin, ale z widokami na dobre zakończenie. Próbowaliśmy dopytać jeszcze o to legendarnego Gheorghe Popescu, obecnie prezesa Viitorulu, ale nie odebrał od nas telefonu, nie odpisał też na zostawiane wiadomości. Wcześniej w rumuńskich mediach przyznawał jednak, że sprawa jest zaawansowana i jak wspomnieliśmy, nasze źródła też mówią o tym, że zmierza to w dobrym kierunku. A co słychać w Lechii Gdańsk?
Czy transfer Richarda do Legii upadł? Czy Simić przyjdzie za niego?
Kenny Saief zakończył wypożyczenie do Lechii, ale to nie oznacza, że już w tym klubie nie zagra. Już jakiś czas temu dotarły do nas głosy, że Saief może do Gdańska powrócić. Belgijskie media sugerowały, że Anderlecht zażądał od Lechii pół miliona euro, ale polski klub miał odpowiedzieć, że na taki zakup go nie stać. Saief ma jeszcze roczny kontrakt, więc Belgowie wiedzą, że albo cokolwiek na nim zarobią, albo - za chwilę - nic. Obecnie Saief trenuje z drugą drużyną i jest do odpalenia, uważany za jeden z niewypałów Anderlechtu. Tyle, że aby trafić do Lechii musiałby sporo zejść z pensji. W sytuacji jednak, gdy nie wzbudza na rynku większego zainteresowania, wcale byśmy się nie zdziwili, gdyby rzeczywiście kontynuował karierę w Gdańsku. Zresztą, osoby, które znają temat, mówią nam, że to całkiem możliwe.
Kamil Glik w nowym klubie. Powitali go jak superherosa