Super Express: - Kibice Lechii są bardzo zadowoleni z twoich początków w Polsce. A ty?
Conrado: - Przede wszystkim bardzo się cieszę, że przekonałem do siebie kibiców. To bardzo ważne i budujące piłkarza. Natomiast przyznaję, że i ja jestem zadowolony z tych pierwszych meczów. Początek jest bardzo dobry i chciałbym dalej grać co najmniej tak dobrze jak w tych spotkaniach, które już rozegrałem.
- A jak Lechia znalazła cię w Brazylii?
- Poprzez kontakty z moimi menedżerami. Oczywiście, zanim podjąłem decyzję, popytałem trochę, posprawdzałem jak się w Polsce żyje i tak dalej, usłyszałem, że liga jest bardzo dobra. To była dla mnie ważna decyzja i chciałem, żeby była też prawidłowa. I jak się okazuje, jest! Moim marzeniem było zagrać w Europie i dzięki Lechii je realizuję. Grę w Gdańsku traktuję jako wielką szansę i ważny etap kariery.
Rozmowa z Flavio Paixao. Kapitan Lechii opowiada nam jak taniec pomógł mu pokonać Arkę
- Co jest dla ciebie najtrudniejsze na tym pierwszym etapie?
- Staram się przystosować do bardziej intensywnego stylu gry, bo z takim się tu spotkałem. Nie jest mi też łatwo, jeśli chodzi o komunikację, bo posługuję się głównie portugalskim. Oczywiście, bardzo pomaga mi Flavio, a sztabowi trenerskiemu i kolegom z zespołu dziękuję za cierpliwość, właśnie w kwestii komunikacji. Są bardzo wyrozumiali, staram się za to odwdzięczyć dając z siebie maksa na boisku. Zresztą, co do Lechii mam swoje marzenia. Chciałbym się zapisać w historii tego klubu, wygrać tyle, ile się da. Jestem tu szcześliwy. Podoba mi się i klub, i miasto, i kibice.
- Masz piłkarskiego idola, ulubiony klub?
- Leo Messi i Barcelona.
- Jaki był najtrudniejszy moment w twoim życiu?
- Gdy w wieku 9 lat musiałem opuścić dom, żeby zrealizować piłkarskie marzenie. Przeniosłem się wtedy do internatu Gremio, klubu z południa Brazylii. To było 500 kilometrów od mojego domu, sześć godzin drogi. Taka rozłąka, w takim wieku, nie jest łatwa…
Wojciech Kowalczyk w pięknych słowach żegna Piotra Rockiego
- A twój najpiękniejszy moment?
- Gdy po 10 latach poświęceń i walki o realizację marzenia zadebiutowałem w profesjonalnym futbolu.
- Pochodzisz z małej miejscowości Ajuricaba. Jest z czegoś znana?
- Jeśli chodzi o sprawy piłkarskie, to z Ajuricaby wywodzi się znany gracz, Carlos Eduardo, który grał na przykład w Hoffenheim.
Tymoteusz Puchacz nigdy nie zagra w Legii? To tak jakbym zdradził mamę i tatę [wideo]
- A poza futbolem?
- Ajuricaba jest znana z hodowli ryb. To małe miejsce, ma tylko 8 tysięcy mieszkańców.
- Pomagałeś przy tych rybach?
- Tak, jako dziecko tak.
- Jacy są najbardziej znani brazylijscy piłkarze, przeciw którym grałeś, albo tacy, z którymi grałeś?
- Miałem okazję wystąpić przeciw Robinho, byłem natomiast kolegą klubowym Evertona i Lucasa Barriosa.
- A którzy piłkarze z pierwszego składu Lechii daliby radę w lidze brazylijskiej?
- Moim zdaniem każdy znalazłby tam klub.
- To prawda, że raz, gościnnie, byłeś powołany na zgrupowanie kadry Brazylii?
- Prawda, to było w 2017 roku, na trening kadry zaprosił mnie gościnnie selekcjoner Tito.
- Jak to jest – trenować z takimi wirtuozami? Który piłkarz zrobił na tobie największe wrażenie, kto był najbardziej sympatyczny?
- Trener Tito traktował mnie super, był bardzo przyjazny. A co do klasy piłkarzy… To było świetne doświadczenie. Gabriel Jesus, Neymar, Coutinho, Marcelo…
- Myślisz, że kiedyś wrócisz do tego zespołu, już z powołaniem?
- To moje wielkie marzenie.