Jeden z punktów dokumentu, do którego dotarliśmy, reguluje (wstępnie) zasady co do sędziów. I tam jest właśnie zaproponowane coś co jeszcze nigdy w historii Ekstraklasy nie było używane - elektroniczny gwizdek. To sugestia, nie jest to jeszcze przesądzone, ale postanowiliśmy się przyjrzeć sprawie. Powód ewentualnego użycia jest oczywisty: arbiter miałby ten gwizdek w ręce i naciskał na guzik. Nie musiałby w niego dmuchać, ergo, mówiąc kolokwialnie: byłoby to bardziej bezpieczne z punktu widzenia sanitarnego. Jeśli rozejrzeć się po rynku, to widać, że taki gwizdek już istnieje. A wygląda tak:
Przykładowo model Fox 40, a więc firmy, która specjalizuje się w robieniu gwizdków. To bardzo poręczny przedmiot, prosty, nieskomplikowany w obsłudze. Koszt? Niewielki, jeden taki gwizdek kosztuje około 80 złotych. A jak działa?
Plan powrotu Ekstraklasy trafił do premiera Morawieckiego. Super Express zna wszystkie szczegóły
Przede wszystkim jest dostatecznie głośny, dźwięk roznosi się z siłą 120 decybeli. Ma trzy fazy dźwiękowe, trzecia z nich najbardziej przypomina tradycyjny gwizdek. Jest wyposażony w baterię, która spokojnie wytrzyma przez niezbędny czas do sędziowania.
Co więcej, ten gwizdek może być używany w każdej temperaturze, w każdych warunkach atmosferycznych i reklamowany jest jako bardzo higieniczne, bezpieczne rozwiązanie.
Zapytałem o to urządzenie kilku polskich arbitrów, ale żaden z nich nie miał z nim jeszcze do czynienia, z prostego powodu: nigdy nie było takiej potrzeby. Z prezentacji, które oglądaliśmy wynika jednak, że używanie tego urządzenia jest dziecinnie proste.
Agent Arkadiusza Milika przemówił. Mówi o braku szacunku dla klubu