Po bezbarwnym meczu skazywany na pożarcie ŁKS wydarł punkt walczącej o mistrzostwo Legii. W tym starciu Dawida z Goliatem najbliższy zwycięskiej bramki był... Dawid Jarka. Jednak napastnik łódzkiej drużyny fatalnie spudłował w idealnej sytuacji.
- Nie zawsze wygrywa lepszy - podsumował smutno mecz trener Legii, Jan Urban.
"Wojskowi" mieli sporą przewagę, ale pod nieobecność przemęczonego po meczach reprezentacji Rogera grali wolno, schematycznie i bez pomysłu na pokonanie słabszego rywala.
- Nie żałuję, że posadziłem na ławce Rogera - zarzekał się Urban. - Rozegrał ostatnio dwa ciężkie mecze, a pod jego nieobecność zespół dobrze funkcjonował. Zresztą Legia to drużyna, która nie może polegać tylko na jednym zawodniku.
Remis to niewątpliwie sukces łodzian, którzy ostatnio ledwie wiążą koniec z końcem. Wprawdzie w przerwie letniej doszło do wyprzedaży najlepszych piłkarzy, ale nie poprawiło to kondycji finansowej klubu, który w tym roku obchodzi stulecie istnienia. Pieniędzy brakuje na wszystko, a zadłużenie rośnie w lawinowym tempie. Nie ma z czego zapłacić za wynajem stadionu, a w kolejce po pieniądze czekają urząd skarbowy i ZUS. Dlatego właściciel drużyny Daniel Goszczyński i prezes klubu Szczepan Miłosz robią wszystko, by zmusić władze miasta do finansowej pomocy. Jakby tego było mało, drużyna w ostatnim czasie spisuje się, delikatnie mówiąc, fatalnie. Przed tym spotkaniem przegrała kolejne trzy mecze. - Udało się przerwać tę fatalną passę i wyrwać Legii punkty z gardła - stwierdził trener ŁKS, Marek Chojnacki.
Gospodarze na początku meczu mogli nawet zdobyć gola, jednak Dawid Jarka nie trafił do bramki z kilku metrów. - ŁKS miał doskonałą sytuację, a potem dobrze się bronił - przyznał trener Urban. - Bardzo chcieliśmy ten mecz wygrać, ale się nie udało. Zawsze obawiam się takich spotkań, w których jesteśmy zdecydowanym faworytem, bo na boisku często wtedy jest bardzo ciężko. I tak było i tym razem.