W przeszłości w ekstraklasie pracowali już młodsi od niego trenerzy. Faktem jest natomiast że obecnie to Dawid Szulczek jest „beniaminkiem” w gronie ligowych szkoleniowców. O przygodzie z trenerską ławką zaczął myśleć zaraz po tym, jak uświadomił sobie, że nie zrobi wymarzonej kariery na murawie. Na sukces ukierunkowany był od samego początku. „Poprowadzić drużynę w Lidze Mistrzów” - wypalił prosto z mostu, pytany o dalekosiężne cele swej pracy. To było osiem lat temu, kiedy dołączył właśnie do sztabu... drugoligowego Rozwoju Katowice. - Ależ pan zdanie przypomniał! Cóż, wtedy byłem młody i krnąbrny, a własne ego wylewało mi się uszami – śmieje się w głos najmłodszy pracujący dziś w elicie szkoleniowiec. - Dziś pewnie bym już tamtych słów nie powiedział, choć oczywiście... fajnie byłoby kiedyś w tej Lidze Mistrzów popracować. Zresztą gdyby spojrzeć obiektywnie, pewnie mógłbym powiedzieć, że trochę w tym kierunku udało się zrobić; wtedy byłem asystentem w drugiej lidze, teraz prowadzę zespół w ekstraklasie.
Jest jeszcze jedna przesłanka ku twierdzeniu, że marzenia – nawet jeśli na razie w ograniczonym zakresie – czasem się spełniają. Zimą Warta zakontraktowała przecież Franka Castañedę, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej właśnie w Champions League grał przeciwko Realowi, Interowi i Szachtarowi Donieck! Obecność w szatni zawodnika z takim CV czasem bywa wyzwaniem dla trenera; zwłaszcza trenera „na dorobku”. - Dyrektor Radosław Mozyrko, robiąc „research” przed sprowadzeniem piłkarza, sprawdza również „typ charakteru” kandydata. Frank miał dobre opinie; nie spotkaliśmy się z informacją, że gdziekolwiek sprawiał jakieś problemy. Nie mieliśmy więc żadnych obaw; tym bardziej, że kontraktowaliśmy go tylko do czerwca 2022. Zresztą piłkarze o takich umiejętnościach, jakie ma Castañeda, to ludzie bardzo świadomi tego, czego się od nich oczekuje, i bardzo pomocni w dążeniu do określonego sportowego celu – dopowiada Dawid Szulczek.
Kolumbijczyk co prawda nie wykorzystał rzutu karnego z meczu z Termalicą – i Warta przegrała, ale jego gole dały z kolei drużynie remis z Jagiellonią i wygraną z Górnikiem Zabrze. - Frank doskonale wie, że stwarzamy mu szansę, by dobrze przygotował się do wyzwań, które czekają go w kolejnych sezonach z racji jego piłkarskiej klasy. Poza tym to strasznie pozytywny człowiek, emanuje wielką radością życiową i dzieli się nią z nami – komplementuje podopiecznego opiekun Warty. I bardzo liczy, że dobrą dyspozycję strzelecką z ostatnich tygodni Castañeda potwierdzi i w piątkowy wieczór w Lubinie. To będzie trzynasty mecz Szulczka w roli opiekuna poznańskiej Warty. Wcale nie musi okazać się pechowy...
Tak Zdenek Ondrasek trafił z Lechem. Napastnik Wisły tłumaczy skąd się wziął przydomek Kobra [WIDEO]