- Świetnie radzi pan sobie w polskiej ekstraklasie, choć przecież w całej stawce starszy od pana jest tylko bramkarz Artur Boruc. Albo pan jest zdrowotnym fenomenem, albo nasza liga nie stawia poważnych wyzwań fizycznych?
- Przeciwnie. Ekstraklasa stawia bardzo wysokie wymagania fizyczne! Mówię to nie tylko na podstawie własnych doświadczeń. Wiele rozmawiam z obcokrajowcami, którzy oprócz ekstraklasy posmakowali także lig w innych krajach. Każdy powtarza, że ekstraklasa to bardzo wymagająca liga pod względem motorycznym. A moja metryka? PESEL to tylko cyferki! Jeżeli dbasz o zdrowie, o formę, można naprawdę długo grać w piłkę. Trzeba być jednak bardzo zdyscyplinowanym.
- Mówi pan o rozmowach z obcokrajowcami. Często telefonują do pana na przykład pańscy rodacy, by zasięgnąć opinii o naszej lidze?
- Zdarzają się takie pytania.
- I co pan wtedy odpowiada?
- Że poziom polskiej ligi jest naprawdę niezły. I że ekstraklasa to świetny pomost do mocniejszych lig na Zachodzie.
- Pan – jak rozumiem – już się jednak nigdzie nie wybiera?
- Nie... Jestem w Polsce od ośmiu lat. Ten kraj zrobił dla mnie bardzo wiele, a ja się w nim zakochałem. Na pewno tutaj skończę piłkarską karierę.
- Założył pan sobie jakąś granicę, po której powie pan „dość, wystarczy”?
- Ostatnio często rozmawiam na ten temat z żoną... I mówię jej tak: „Dopóki wstaję rano i czuję, że chcę pójść na trening, dopóty będę grać w piłkę. Ale kiedy obudzę się i pomyślę, że dziś mi się nie chce, tego samego dnia skończę karierę”. Wciąż gram, bo – po pierwsze – sprawia mi to frajdę, po drugie – widzę, że daję radę. Na pewno jednak nigdy nie będę oszukiwać kibiców i robić czegoś na siłę.
- A ma pan już gotowy plan na moment, w którym TEN dzień nadejdzie? Przygoda z trenerką?
- Na pewno zostanę przy futbolu, bo to moje całe życie; nie potrafiłbym bez piłki żyć. Ale... już wiem, że na pewno nie będę trenerem. Jest jednak wiele innych pięknych ról, które można w piłce pełnić.
- Od ojczyzny dzieli pana dziesięć tysięcy kilometrów. Tęskni pan czasem?
- Może pana zdziwię, ale za Brazylią... niekoniecznie. Dobrze mi w Polsce. Bardzo tęsknię za to za rodzicami, za bratem, siostrą. Mam ich w sercu.
- Kiedy widział się pan z nimi ostatni raz?
- Dwa lata temu byłem w Brazylii razem z rodziną.
Tak Zdenek Ondrasek trafił z Lechem. Napastnik Wisły tłumaczy skąd się wziął przydomek Kobra [WIDEO]