Ostatni raz Jagiellonia wygrała w Gdańsku w 2013 roku. Poniedziałkowy mecz był dziesiątym z rzędu, w którym w delegacji nie potrafiła pokonać Lechii. Ale i tak piłkarze z Podlasia mogą być zadowoleni, bo wreszcie nad morzem nie przegrali. Za zdobyty punkt goście mogą w równej mierze dziękować strzelcowi wyrównującego gola Ognjenowi Mudrinskiemu, co obrońcy Lechii Filipowi Mladenoviciowi, który pod swoim polem karnym tak wybijał piłkę, że ta trafiła pod nogi jego rodaka z Jagiellonii.
Gospodarze prowadzili od 25. minuty. Wówczas Artur Sobiech uprzedził Zorana Arsenicia i głową skierował piłkę do siatki.
- Napastnik musi być czujny i wykorzystywać takie sytuacje – powiedział uradowany strzelec w telewizyjnym wywiadzie w przerwie spotkania.
Sobiech mógł ustrzelić dublet, ale po tym jak zdobył drugiego gola, sędzia dopatrzył się spalonego i bramki nie uznał. Mariusz Złotek nie zaliczył też trafienia Tomasa Prikryla. Arbiter uznał, że przy strzale Czecha, Dusanowi Kuciakowi przeszkadzał znajdujący się na pozycji spalonej napastnik Jagi Patryk Klimala.
PD
Lechia – Jagiellonia 1:1
1:0 Sobiech 25. min, 1:1 Mudrinski 74. min
Sędziował: Mariusz Złotek. Widzów: 13 348
Lechia: Kuciak – Fila (83. Łukasik), Nalepa, Augustyn, Mladenović – Peszko (58. Gajos), Makowski, Lipski (88. Wolski), Kubicki, Paixao – Sobiech
Jagiellonia: Węglarz – Wójcicki, Runje, Arsenić, Bodvarsson – Prikryl, Pospisil, Romanczuk, Imaz (89. Nawrocki), Camara (46. Bida) – Klimala (60. Mudrinski)