Stanisław Terlecki (54 l.) już dziś ligowe zmagania ogląda głównie pod kątem EURO 2012. I dlatego tak cieszy go dobra postawa najmłodszych ligowców.
"Super Express": - Jak ocenia pan minioną rundę?
Stanisław Terlecki: - To był pewien przełom, bo skończyły się flaki z olejem. Dzięki paru drużynom jest na czym oko zawiesić. Fajnie gra Ruch, Polonia Bytom, a Orest Lenczyk z Cracovii zrobił drużynę, która potrafi zaskoczyć najlepszych. Ale najważniejsze jest to, że śmiało w lidze poczynają sobie piłkarze, o których niedawno nikt nie słyszał.
- Mówi się jednak, że to nie słabsze kluby dorównały lepszym, ale lepsze dołują w kierunku słabszych.
- Coś w tym jest, wystarczy spojrzeć na ostatnią kolejkę. Wisła ledwo wygrywa z Zagłębiem, Legia szczęśliwie pokonuje Arkę, Lech męczy się z Koroną. O sile naszych czołowych drużyn świadczy ich postawa w europejskich pucharach. To z jednej strony oczywiście martwi, ale z drugiej... trochę cieszy.
- Jak to?
- Bo potrzeba jest matką wynalazku, więc skoro nie idzie, to trenerzy stawiają na młodych. W Lechu wchodzi Tomasz Mikołajczak, gra na luzie i strzela Koronie dwa gole. W Ruchu mamy Macieja Sadloka. Na początku sezonu nie wiedziałem, kto to jest i myślałem, że znów ściągnęli kogoś z Czech. A okazuje się, że to nasz chłopak i jeszcze gra na pozycji środkowego obrońcy, gdzie najczęściej stawia się na rutyniarzy. Każdy klub ma jakiegoś młodzika - Jagiellonia Grosickiego, Legia Rybusa, Wisła Małeckiego. Kiedyś mieliśmy dobry system szkolenia, potem został on zepsuty, ale teraz powoli wszystko wraca do normy. A to bardzo dobrze wróży przed EURO 2012.