Euzebiusz Smolarek będzie bronił piłkarzy

i

Autor: TOMASZ RADZIK/SUPER EXPRESS Euzebiusz Smolarek będzie bronił piłkarzy

Ebi Smolarek: Chrońmy tych, którzy mogą umrzeć, piłka nie jest teraz najważniejsza

2020-03-14 22:21

Ebi Smolarek (39 lat), były reprezentant Polski, jest obecnie szefem Polskiego Związku Piłkarzy, organizacji reprezentującej futbolistów. PZP było jedną z instytucji, która zaapelowała o wstrzymanie rozgrywek w Polsce, aby przeczekać trudną sytuację związaną z koronawirusem. O kulisach wstrzymania ligi, rozmowach z Jakubem Błaszczykowskim i tym co się dzieje w Holandii, rozmawialiśmy ze Smolarkiem juniorem, zdobywcą 19 goli dla reprezentacji Polski.

Super Express: - Jesteś prezesem Polskiego Związku Piłkarzy, brałeś udział w ostatnich naradach, PZP wystosował apel, aby wstrzymać ligę. Ostatecznie to się udało. Jak oceniasz działania z ostatnich dni?
Euzebiusz Smolarek: - Wszystko dzieje się bardzo szybko. To co było aktualne godzinę temu, już nie jest aktualne teraz. Z czymś takim do tej pory nie mieliśmy do czynienia, dlatego musimy reagować na bieżąco. Od kilku dni, w zasadzie od początku tygodnia, mieliśmy, jako PZP, wiele telefonów od ligowców co robić. Czy brać udział w treningach, czy grać mecze. Tych wątpliwości było bardzo dużo, z każdym dniem narastały...

- Do akcji włączył się też Jakub Błaszczykowski, który zaapelował o zawieszenie ligi.
- Tak, rozmawiałem z Kubą w czwartek, mieliśmy podobne zdanie. Po tych wszystkich rozmowach wiadomo było, że najlepszym wyjściem jest wstrzymanie rozgrywek.

- Były jednak głosy, że może to jednak zbyt pochopna decyzja, że skoro inni pracują, to liga też powinna grać...
- Kocham futbol, jestem w nim od wielu lat, ale to naprawdę nie jest czas, aby myśleć o piłce. OK, część z nas jest w miarę młoda, może nic się nie stanie, ale w tych dniach, w tych tygodniach pomyślmy o tych, którzy mogą naprawdę ucierpieć, o tych, którzy przez ten wirus mogą umrzeć. Nawet jeśli my nie zachorujemy, ale przeniesiemy wirusa na starsze osoby, to może dojść do tragedii. Dlatego tak ważna w tych momentach jest społeczna odpowiedzialność. Dla mnie w tym momencie najważniejsze słowo to SOLIDARNOŚĆ.

- Od kilku lat dzielisz pobyt między Polskę a Holandię. Jesteś teraz w Polsce czy w Holandii?
- Od dwóch tygodni w Holandii.

- I jak u was wygląda sytuacja?
- Mam wrażenie, że coraz gorzej. Mamy już ponad tysiąc chorych. Niby na przykład część restauracji jest jeszcze otwarta, ale ludzie już do nich nie chodzą. W miejscu, gdzie mieszkam, pod Rotterdamem, szkoły są  otwarte, ale nie wiadomo jak długo...

- A jak oceniasz działania polskich władz? Zamykamy co się da...
- Ilu jest chorych?
- W momencie, w którym rozmawiamy, nieco ponad sto osób zdiagnozowanych...
- No właśnie. Sto osób i praktycznie wszystko zamknięte, a w Holandii ponad tysiąc i nie wszystko zamknięte. Uważam, że Polska dobrze robi. Im szybsza reakcja, tym lepiej.

- Wracając na chwilę do piłki. Co z kontraktami piłkarzy? Bo zaraz to może być problem. Jeśli kluby stracą kasę z telewizji, to mogą szukać oszczędności na umowach graczy...
- Myślę, że na takie rozmowy za wcześnie. Bo przecież nie wiemy czy polska liga stanie na dwa tygodnie jak zadecydowano, na dłużej czy na dobre. Od tego będzie zależała skala problemu. Na razie nikt do nas, do PZP, się nie zgłosił z taką kwestią, że dany klub chce obniżać kontrakty. Nie czas, aby o tym mówić. Skupmy się teraz na walce z wirusem.

-A jak to wygląda poza piłką w Holandii? Sklepy pełne czy puste?
- Nie jest źle, choć ubytki są widoczne. Jak mówię, ludzie reagują różnie, ale ja staram się być odpowiedzialny: wychodzę tylko po to, aby odebrać dzieci ze szkoły i zrobić zakupy. Żadnych kawiarni, restauracji... Nie czas na to. Tak jak mówiłem, nie myślmy tylko o sobie, pamiętajmy o osobach, które mogą mieć ogromne kłopoty przez tego wirusa. To naprawdę poważna sprawa.

Najnowsze