W poprzednim sezonie okazało się, że ekstraklasa to za wysokie progi dla dwóch z trzech nowicjuszy w stawce. Tylko Radomiak radził sobie doskonale, w pewnym momencie miał realną szansę na włączenie się do walki o puchary. Górnik Łęczna i Bruk-Bet Termalica Nieciecza od samego początku pałętały się w ogonie tabeli i ostatecznie nie zdołały przedłużyć swego ekstraklasowego bytu, spadając z hukiem do pierwszej ligi.
Czy i teraz tercet niedawnych pierwszoligowców skazany jest na podobny los? - Niekoniecznie – odpowiada z przekonaniem Łukasz Surma, który w długiej rozmowie z „Super Expressem” przedstawił swoje oczekiwania i prognozy związane z nowym sezonem ligowym. Surma w tej chwili ogląda ekstraklasę „z daleka” - jest trenerem trzecioligowej Stali Stalowa Wola – ale znakomicie orientuje się w jej niuansach i tajemnicach. Nic dziwnego; ze swoimi 559 występami w elicie zdecydowanie lideruje tejże klasyfikacji.
Wiele z tych meczów były zawodnik między innymi Wisły, Ruchu, Legii i Lechii rozegrał przeciwko Widzewowi. Łodzianie poprzedni mecz na tym szczeblu grali ponad osiem lat temu – 31 maja 2014. W międzyczasie klub przeszedł długą drogę – zaczynał ją pod nowym szyldem od czwartej ligi i konsekwentnie, choć nie bez przeszkód i zadyszek, piął się po ligowej drabinie. Wielka w tym zasługa kibiców, rokrocznie do ostatniej sztuki wykupujących ponad 16 tysięcy karnetów na mecze łodzian. - Widzew to zdecydowanie wartość dodana ekstraklasy – podkreśla Łukasz Surma, wyliczając atuty niekoniecznie sportowe zasłużonego klubu. - Ogromna rzesza kibiców, karnety rozchodzące się w mgnieniu oka, wielka tradycja – wskazuje.
Nie szczędzi też uznania swemu koledze po fachu. - Jest jeszcze Janusz Niedźwiedź, świetny trener, specjalista od awansów – przypomina. Szkoleniowiec rzeczywiście parę awansów: ze Stalą Rzeszów do drugiej, a z Górnikiem Polkowice do pierwszej ligi zaliczył w ostatnich paru latach. Teraz doszedł ten najważniejszy: z Widzewem do elity. - Często spotykałem go w ostatnich latach po przeciwnej stronie boiskowej barykady. Owszem, w niższych ligach, ale myślę, że nie powinien mieć żadnych kompleksów – mówi Surma.
Ligowy rekordzista przewiduje, że siłę odpowiednią do uniknięcia walki o utrzymanie mieć będą i pozostali beniaminkowie. - Miedź po pierwszej przygodzie z ekstraklasą i po spadku nie straciła – jak to czasami bywa – stabilności w klubie i wróciła do elity. Pewnie tych samych „błędów młodości” już w Legnicy nie popełnią – analizuje Łukasz Surma. Zresztą ambitne transfery legniczan: angaż zdolnego Olafa Kobackiego czy Argentyńczyka Jerónimo Cacciabue dobitnie wskazują na wysokie cele zespołu z Dolnego Śląska.
Do kieleckiej Korony nasz ekspert ma zaś bardzo osobisty stosunek. - Bardzo trudno mi się w Kielcach grało; jest tam pewna specyfika... Zawsze była wielka niepewność, kiedy tam jechałem na mecz. Kolorystyka kieleckich strojów, atmosfera trybun, głośni kibice... - wspomina boiskowe odsłony wizyt na Suzuki Arenie. - Zresztą samo określenie drużyny: „banda świrów” jest wymowne – dodaje z uśmiechem. I podkreśla, że – jego zdaniem – Korona również nie zostanie raczej „zaplątana” w walkę o pozostanie w elicie.