Przed meczem Podbeskidzie Bielsko-Biała - Lech Poznań łatwo było wskazać faworyta. "Kolejorz" świetnie wszedł w ekstraklasową wiosnę, wygrywając przy Bułgarskiej z Termaliką aż 5:2. "Górale" do rywalizacji z mistrzem Polski przystępowali w znacznie gorszych humorach. Na inaugurację wiosny bielszczanie zostali rozgromieni przez Lechię w Gdańsku 0:5. Każdy inny rezultat niż zwycięstwo Lecha byłby więc niespodzianką.
Podbeskidzie Bielsko-Biała zlało Lecha Poznań
Spotkanie rozpoczęło się dość niespodziewanie. Po nieco ponad kwadransie na prowadzenie wyszli gospodarze. Gola dla "Górali" strzelił Robert Demjan. Dla Słowaka było to pierwsze trafienie od ponad trzystu minut w Ekstraklasie. Choć Lech próbował odrobić straty, to do przerwy bielszczanie byli w lepszych humorach i zeszli do szatni z minimalną zaliczką.
Gdy w 62. minucie stan rywalizacji wyrównał Dawid Kownacki, wydawało się, że mistrz Polski pójdzie za ciosem i wywiezie z Bielska-Białej komplet punktów. Nic bardziej mylnego. Ambitne Podbeskidzie zdołało odzyskać prowadzenie, a w ostatnich dziesięciu minutach dobiło jeszcze dwukrotnie Lecha i ostatecznie wygrało 4:1.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Lech Poznań 4:1 (1:0)
Bramki: Demjan 17, Sokołowski 64, Szczepaniak 80, Kowalski 87 - Kownacki 62
Podbeskidzie: Zubas - Sokołowski, Piacek, Baranowski, Mójta - Deja - Kowalski (90. Veretilo), Szczepaniak (85. Tarnowski), Możdżeń, Chmiel - Demjan (79. Stefanik)
Lech: Burić - Kędziora, Arajuuri, Wilusz, Kadar - Tetteh, Gajos - Sisi, Jevtić (68. Kamiński), Pawłowski - Nielsen (25. Kownacki)
Żółte kartki: Mójta - Arajuuri, Jevtić, Pawłowski