Legia Warszawa nie wykorzystała świetnej okazji na zbliżenie się do Rakowa Częstochowa. Po niespodziewanym piątkowym remisie lidera PKO BP Ekstraklasy ze Stalą Mielec (0:0), legioniści również zremisowali w niedzielę z Cracovią, jednak w znacznie bardziej emocjonującym spotkaniu. Już od 9. minuty goście prowadzili 1:0 po golu Michała Rakoczego po fatalnym błędzie Filipa Mladenovicia. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat, jednak nawet rzut karny w 54. minucie nie przyniósł im bramki. Dopiero w 80. minucie Maik Nawrocki doprowadził do remisu, ale już po kilkudziesięciu sekundach Cracovia wróciła na prowadzenie 2:1. Ostateczny cios w szalonej końcówce wyprowadziła Legia za sprawą Tomasa Pekharta. Mecz zakończył się remisem 2:2, a emocji nie brakowało zarówno na boisku, jak i jeszcze przed pierwszym gwizdkiem.
Ekstraklasa zareagowała na skandal w meczu Legia - Cracovia. Poważne konsekwencje
Temperaturę wokół spotkania niespodziewanie podniósł jeden z pracowników technicznych w wozie VAR. Jeszcze przed meczem, gdy kamery zaprezentowały sędziów obecnych w wozie, mężczyzna postanowił wykorzystać moment i pokazał "eLkę" - symbol charakterystyczny dla kibiców Legii. W internecie natychmiast zawrzało i choć sędziowie uniknęli błędów, a system VAR działał bez zarzutu, pracownik poniósł konsekwencje. O wszystkim w rozmowie z TVP Sport poinformował Marcin Stefański, dyrektor operacyjny Ekstraklasa SA.
- Pracownik techniczny obecny w wozie podczas meczu Legia - Cracovia został odsunięty od obsługi VAR - wyznał Stefański. Podobne informacje przekazywał Paweł Gołaszewski z "Piłki Nożnej", zdaniem którego ów pracownik ma już więcej nie pracować przy obsłudze systemu VAR. Równie duże emocje wywołała sprzeczka piłkarzy obu drużyn po golu Jakuba Jugasa na 2:1, po którym celebrował trafienie przed "Żyletą". W stronę obrońcy Cracovii poleciały m.in. butelki, jednak na reakcję w tej kwestii trzeba jeszcze poczekać.