Kielczanie nie potrafią grać nudno. Na dodatek zarażają entuzjazmem rywali. W Łęcznej zaczęli jak zwykle. Weszli mecz "z buta". Już w ósmej minucie prowadzili 1:0. Po kolejnych ośmiu przewaga wzrosła do dwóch bramek. Do siatki Dziugasa Bartkusa trafił Airam Cabrera, bohater starcia sprzed tygodnia, gdy do siatki rywala trafił trzy razy.
Wojciech Szczęsny i Marina Łuczenko biorą ślub! [ZDJĘCIA]
A później rozpoczął się show Jakuba Świerczoka. 23-latek do tej pory w Ekstraklasie zdobył siedem goli. A w sobotę w jednym spotkaniu ukąsił trzy razy. Gość, któremu kiedyś nawet w Niemczech - gdy grywał w Bundeslidze w barwach FC Kaiserslautern - wróżono wielką karierę, rozegrał bodaj najlepszy mecz w karierze. Był wszędzie. Dryblował, robił wiatr, a gdy trzeba było, punktował roztargnionych rywali.
Rozpoczął w minucie 19. Dołożył w 40 (oba z rzutów karnych), a zakończył w końcówce drugiej połowy, uprzedzając rywali i głową pokonując Zbigniewa Małkowskiego. Dla Górnika Łęczna było to pierwsze w 2016 roku zwycięstwo, które dało im awans na ósme miejsce w tabeli. Dla Korony, kolejny szalony mecz i kolejna już, druga, porażka. Nie pomaga nawet skuteczność kielczan, którzy tylko wiosną zdobyli do tej pory w trzech meczach osiem bramek. Niestety - tyle też stracili.
Górnik Łęczna - Korona Kielce 3:2 (2:2)
Bramki: Świerczok 20 k, 40 k, 69 - Pawłowski 8, Cabrera 17
Górnik Łęczna: Dziugas Bartkus - Łukasz Mierzejewski, Radosław Pruchnik, Tomislav Bozić, Damian Jakubik - Krzysztof Danielewicz (75. Łukasz Tymiński), Łukasz Bogusławski, Grzegorz Bonin (89. Marcos Barreno), Przemysław Pitry, Grzegorz Piesio - Jakub Świerczok (90. Bartosz Śpiączka)
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Kamil Sylwestrzak, Dmitrij Wierchowcow, Radek Dejmek, Bartosz Rymaniak (46. Charlie Trafford) - Bartłomiej Pawłowski, Vlastimir Jovanović, Aleksandrs Fertovs, Nabil Aankour (83. Tomasz Zając), Łukasz Sierpina - Airam Lopez Cabrera