Przyrodni bracia (każdy od innej matki) założyli się o wygraną. Przegrany stawia kolację we wskazanej przez zwycięzcę restauracji.
- Kuchnia dowolna, może być polska lub słowacka. Jeśli wygra Górnik, to na stole muszą znaleźć się bryndzowe haluszki, czyli kopytka z serem, za którymi przepadam - zapowiada Boris Pesković.
Do tej pory zagrali przeciwko sobie tylko raz. Przed trzema laty górą był Boris. Jego Górnik wygrał wtedy 1:0 z Polonią Bytom. Michal ten występ zapamiętał do końca życia, bo dał się pokonać strzałem z 60. metrów!
- Tomek Hajto zamknął oczy i strzelił z połowy boiska - opowiada bramkarz Górnika. - A że "młotek" ma w nodze, to piłka wpadła do siatki. Michal był zły, pocieszałem go. Teraz też musi uważać, bo w Górniku jest kilku chłopaków z "młotkiem" w nodze.
Patrz też: Rapid Bukareszt - Legia Warszawa. Sebastian Mila: Pomścijcie nas!
Przyjedzie ojciec
Do Polski Michal trafił dzięki rekomendacji brata. Wiosną 2008 roku Boris polecił go do Polonii Bytom, gdzie trenerem był wtedy Michał Probierz. - Brat był za darmo, bo nie przedłużył umowy z FC Zion Zlate Moravce - przypomina Boris.
Na derby do Zabrza przyjedzie ojciec obu bramkarzy, Miroslav, a wraz z nim liczne grono znajomych ze Słowacji.
- Spotkanie przed trzema laty, Polonii z Górnikiem, tata oglądał w telewizji, bo kibice nie mogli wejść na stadion - wspomina Boris. - Nie było wtedy atmosfery. Czułem się tak, jakbym był na sparingu, a nie na meczu Ekstraklasy.
Wymienimy się koszulkami
Starszy z braci Pesković nie ma wątpliwości, która drużyna zwycięży w 95. derbach Górnego Śląska.
- Górnik! - twierdzi pewnym głosem. - Potrzebujemy punktów, a poza tym Ruch musi wiedzieć, kto tu panuje. Przed meczem przybiję z bratem "piątkę", a po jego zakończeniu koniecznie musimy wymienić się koszulkami. Żeby została nam pamiątka na stare lata - kończy bramkarz Górnika Zabrze.