- Discopolowa muzyka króluje w naszej szatni - mówi nam bramkarz i didżej zespołu, Grzegorz Sandomierski (26 l.). - Najczęściej puszczamy Zenka Martyniuka z zespołem Akcent, Czadomen, a także hity nieśmiertelnych Boysów. Nawet obcokrajowcy, choć nie rozumieją słów, tupią nóżką. Jest kilka najlepszych utworów, ale zmieniamy je często, żeby się nie osłuchały. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że słuchamy tylko tego typu muzyki. Ostatnio grany był "Wehikuł czasu" Dżemu, nie brakuje klasyki, hip-hopu czy muzyki z radia.
Sandomierski pełni funkcję didżeja na zmianę z Mateuszem Cetnarskim.
Zobacz: Puchar Polski. CzerczeSHOW na konferencji prasowej: Ty to sam oglądałeś, czy żona opowiedziała?
- To mój największy muzyczny krytyk, więc przy okazji ostatnich dwóch meczów to on puszczał muzykę. Pozwoliłem na to, bo ja na siłę się stołka nie trzymam! Wszystkim nie dogodzisz. Ale spokojnie, disco polo wciąż będzie rządzić w szatni Cracovii. Muzyka w szatni jest potrzebna, bo pomaga w rozluźnieniu. Nie można ciągle być spiętym - podkreśla Grzegorz.
Cracovia dziś gra na wyjeździe z Górnikiem Łęczna. Celem oczywiście zwycięstwo, które przybliży do awansu do grupy mistrzowskiej na koniec rundy zasadniczej.
Czytaj: Lech Poznań - Fiorentina przy PEŁNYCH trybunach! UEFA zawiesiła karę mistrzom Polski [WIDEO]
- Gramy w tym sezonie dobrze, jesteśmy na trzecim miejscu, ale nikt nie pokusi się o deklarację walki o mistrzostwo. Twardo stąpamy po ziemi. Wierzę, że ta ósemka jest realna. A potem? Zobaczymy - analizuje Sandomierski, który wychwala przy okazji klubową perłę, Bartosza Kapustkę.
- Nie trzymamy go pod kloszem, bo nie wolno go zagłaskać. Ale widać gołym okiem, że to wielki talent. Mówi się o nim coraz więcej, ale zapewniam, że sodówka mu nie odbija. Kiedy słyszy pochwały, przechodzi do jeszcze cięższej pracy - twierdzi Sandomierski.