Do Polski Jesus Imaz trafił przed pięcioma laty. Przez 1,5 roku grał w Wiśle Kraków, gdzie się wypromował. W 2019 roku przeniósł się do Jagiellonii, w której jest najlepszym strzelcem. W poprzednim sezonie pauzował z powodu kontuzji. Wrócił na finiszu rozgrywek i pomógł drużynie w utrzymaniu miejsca w ekstraklasie. Teraz podpisał umowę na trzy lata, choć w pewnym momencie wydawało się, że zmieni klub. Dlaczego został w Jagiellonii? - Ja, moja żona i syn czujemy się w Białymstoku jak w drugim domu. Wszystko jest na najwyższym poziomie, atmosfera w zespole, kibice. Czuję się doceniany. Postawiłem na stabilność - podkreślił lider Jagiellonii.
Hiszpan wrócił także do końcówki ubiegłego sezonu, gdy wrócił po wyleczeniu urazu. Zagrał w trzech meczach i strzelił dwa gole: z Legią (2:2) z rzutu karnego i Łęczną (1:0). - Wróciłem po długiej przerwie, strzeliłem gola, który dał nam zwycięstwo - przypomniał Imaz, cytowany przez klubowe media. - Później śpiewy kibiców na sektorze gości, jeszcze kiedy koledzy w szatni puścili piosenkę „Jesus on fire” nie wytrzymałem i po prostu zacząłem płakać. To było wyrzucenie z siebie wszystkich złych historii i emocji, które w ostatnich miesiącach kłębiły się - stwierdził Jesus Imaz.