Piłkarz mistrza Polski dietę zaczął stosować od początku roku.
- Początek był ciężki - przyznaje "Rzeźnik". - Podczas obozów koledzy zajadali się białym pieczywem oraz rogalikami, a ja musiałem sobie tego odmówić. Na śniadanie przygotowuję sobie owsiankę na mleku migdałowym, którą uwielbiam, oraz owoce. Wypijam szklankę wody z sokiem z wyciśniętej cytryny, a do tego dodaję łyżkę miodu. To jest bomba energetyczna, która wystarcza na bardzo długi okres dnia - twierdzi.
Inspiracją dla Rzeźniczaka były także książki Williama Daviesa "Dieta bez pszenicy" oraz tenisisty Novaka Djokovicia "Serwuj, aby wygrać".
- Z obu zaczerpnąłem kilka rad do swojej diety - podkreśla. - Zrezygnowałem z produktów zawierających pszenicę, która jest niezdrowa dla organizmu. Są efekty, bo straciłem 2 kg i 4 procent tkanki tłuszczowej. Teraz spożywam chleb z orzechów. Na razie go kupuję, ale chciałbym sam go spróbować wypiec. Zamiast makaronu na obiad czy ziemniaków, po zjedzeniu których czujemy się senni, sięgam po kaszę czy ryż. Z kolei Djoković był uczulony na gluten. Wyeliminował go i od razu przyszły sukcesy. Ja bez glutenu również czuję się dobrze - zaznacza piłkarz, którego ojciec jest kucharzem w jednej z warszawskich restauracji.
Jakub Błaszczykowski przekazał cwierć miliona na leczenie chorego chłopca
Rzeźniczak spostrzeżenia odnośnie diety zamieszcza na blogu Rzeznik25.pl.
- Przedstawiam na nim dania, które wypróbowałem na sobie i dobrze oddziałują na mój organizm - zapewnia. - Chcę zdrowym stylem życia zarażać inne osoby. Podobnie jak żona Roberta Lewandowskiego - Anna, która w pewnym momencie miała nawet ułożyć dla mnie plan żywienia. Chcę pomagać ludziom, ale oczekuję, że będą wymieniać ze mną swoje doświadczenia i razem będziemy tworzyć bloga.
Obrońca mistrza Polski w diecie przestrzega 17 zasad.
- Nie jem słodyczy, nie piję napojów gazowanych - wylicza. - Nie polecam fast foodów, choć kiedyś miałem tak, że po sezonie odwiedzając rodziców, kupowałem sobie zestaw... Nie sięgam po alkohol, ale lampka czerwonego wina do posiłku nie jest niczym złym. Już po sezonie, gdy zdobędziemy mistrzostwo, to w gronie znajomych wypiję coś mocniejszego - kończy Rzeźniczak.