- To nasza „zimowa baza” – mówił nam Jan Urban jeszcze w Zabrzu, przed wyruszeniem na Półwysep Iberyjski. Słowo „zimowa” w tym przypadku wcale nie jest nadużyciem. - Akurat w tym rejonie Hiszpanii, na jej północy, pogoda nie jest specjalnie odmienna od tej, jaką zimą miewamy w Polsce – tłumaczy nam szkoleniowiec, którego wielu kibiców i ekspertów chciałoby widzieć w roi selekcjonera Biało-Czerwonych.
- Ze względu na bliskość Pirenejów, na północy Hiszpanii, w rejonie Pampeluny, opady śniegu zdarzają się dość często – opowiadał Urban. - Co prawda zazwyczaj po paru dniach topnieje, ale białe święta nie są tu niczym niezwykłym - przyznawał. - Zresztą to właśnie w Hiszpanii nauczyłem się jeździć na nartach!
Na Barbórkę Jan Urban opowiedział wszystko na temat swego wykształcenia i zawodowej przeszłości. „Wypłaty brałem z kopalni”
Wspomniane święta od tych w Polsce różnią się co najwyżej „asortymentem” na świątecznych stołach. Rzadko trafia się na nich karp, szeroki jest za to wybór innych gatunków ryb i owoców morza. - Ale nie brakuje też mięs, w tym malutkich prosiaczków, pieczonych w całości – nasz rozmówca przywoływał tzw. cochinillo, które to danie jest w Hiszpanii niemal „świętością”.
Jan Urban o niezwykłych sylwestrach w jego „zimowej bazie”. Ta specyfika Pampeluny sprawia mu wielką frajdę
Sama Pampeluna, znana w świecie z tradycyjnej lipcowej gonitwy byków ulicami miasta, zimą też ma swoją specyfikę. - Karnawał rozpoczyna się w Sylwestra. To właśnie tego dnia mieszkańcy wychodzą z domów, poprzebierani w różne stroje karnawałowe – opowiada nam Jan Urban. I ze śmiechem przypomina swoje własne sylwestrowe kreacje. - Byłem i piratem, ale i pomalowanym na czarno mieszkańcem Afryki – opowiadał historie z przeszłości.
Jana Urbana wielu chciałoby widzieć w roli selekcjonera. Zapytaliśmy go o reprezentację. Jasna odpowiedź [ROZMOWA SE]
Najbardziej pamiętny Sylwester przydarzył się Urbanowi w 1990 roku. W jego przeddzień, 30 grudnia, na stadionie Santiago Bernabeu zaaplikował Realowi hat-tricka, a Osasuna pokonała „Królewskich” aż 4:0. - Był wtedy u mnie z wizytą Jasiu Furtok z rodziną, i to on przyniósł mi szczęście, jestem o tym przekonany – Urban przywoływał nazwisko zmarłego niedawno przyjaciela.
Niezwykły wyczyn obecnego trenera zabrzan przypominamy poniżej.