Lech - Korona. Jose Mari Bakero: Buduję w Poznaniu dom - WYWIAD

2011-05-28 14:35

Tylko cud może dać Lechowi awans do pucharów. Jose Mari Bakero (48 l.) popsuł wszystko co mógł, ale szefowie "Kolejorza" chcą mu dać szansę w przyszłym sezonie. Sam Hiszpan zapewnia nas, że w Poznaniu buduje dom, czyli nową drużynę. Pytanie tylko czy jest w stanie położyć solidne fundamenty, żeby ten dom się nie zawalił...

"Super Express": - Kibice Lecha obarczają pana winą za brak sukcesów w tym sezonie...

Jose Mari Bakero: - Mają do tego prawo, rozumiem ich rozczarowanie. Mnie też boli, że nie udało się spełnić oczekiwań. Nie żalę się jednak, choć kłopotów nie brakuje. Kto dziś pamięta o Bandrowskim, który należał do kluczowych zawodników mistrzowskiej drużyny? Rudnevs nie mógł dać z siebie wszystkiego, co czwarty mecz grał z kontuzją. W odpowiedniej formie strzeliłby 5-6 bramek więcej, co przełożyłoby się na miejsce w tabeli.

Przeczytaj koniecznie: Piotr Koźmiński: Bakero - trener sabotażysta?

- A może pana piłkarzom zabrakło głównie ambicji?

- Nie chcę szukać wymówek, ale sport bywa nieobliczalny. Gdy przyszedłem do klubu, znajdowaliśmy się w strefie spadkowej. Potrzebowaliśmy jesienią przełamania, ono jednak nie nadeszło i trudno w takiej sytuacji zresetować głowy piłkarzy. Nie jestem populistą, który składa deklaracje, a potem nic z tego nie wynika. Ciężko pracuję, codziennie przychodzę do klubu o 8.30 i wychodzę późnym popołudniem. Liczę, że kiedy odejdę z Lecha, ludzie chociaż docenią ten profesjonalizm.

- Jaki zatem miał pan plan wobec drużyny?

- Budowa drużyny to proces składający się z kilku faz. Pierwsza to adaptacja w nowych warunkach, druga to wprowadzanie zmian, także w nawykach piłkarzy, w trzeciej fazie pracowaliśmy nad stylem. Przypominam, że brakowało czasu na to wszystko, niemal cały czas graliśmy co trzy dni. Przejąłem ekipę w trakcie sezonu, ten zespół miał pewne problemy, widzę jednak, że idziemy w dobrym kierunku.

- Skąd ten optymizm?

- To jak budowa domu - zaczynasz od fundamentu, czyli defensywy. Straciliśmy najmniej goli w całej lidze. Wiem, że niestety na niewiele się to zdało, bo niemal wszystkie spotkania wyjazdowe przegrywaliśmy jedną bramką. Gwarantuję, że jesienią zobaczycie ofensywnie grającego Lecha, mamy już podstawy w postaci solidnej obrony i możemy ćwiczyć grę w ataku.

- Dlaczego Semir Stilić tak rzadko gra w pierwszym składzie? Nie potrafi się pan dogadać z Bośniakiem?

- Nie w tym rzecz. Każdy musi sprawdzić się pod kątem czterech kryteriów: taktyki, techniki, przygotowania fizycznego i pracy dla zespołu. Nie sadzałbym Stilicia na ławce, gdybym wiedział, że może pomóc drużynie. Wszyscy muszą akceptować konkurencję.

Najnowsze