Niels Frederiksen: Jesteśmy zawiedzeni
Lech prowadził po golach Mikaela Ishaka i Filipa Jagiełly. To może być kosztowna strata punktów. Kolejorz potrzebował zwycięstwa, aby zrównać się z Rakowem punktami. Teraz traci do niego dwa oczka.
- Jesteśmy zawiedzeni, bo prowadziliśmy dwoma bramkami po pierwszej połowie, która była dobra w naszym wykonaniu - powiedział trener Niels Frederiksen, cytowany przez PAP. - W drugiej nie zaprezentowaliśmy wysokiego poziomu. W futbolu decydują małe rzeczy. Zdobyliśmy bramkę na 3:1 po minimalnym spalonym, a potem rywal wykorzystał szansę i wyrównał na 2:2.
Efthymis Koulouris wyciął Puszczę w pień. Robert Kolendowicz o asie Pogoni
Lech straci szansę na tytuł?
W końcówce drugiej połowy Kolejorz popełnił dwa błędy, które wykorzystał Radomiak. Pierwszy miał miejsce przy wypowadzaniu piłki i z szansy skorzystał Capita, który potężnym strzałem zza pola karnego zaskoczył bramkarza poznańskiej drużyny.. W doliczonym czasie błąd popełnił za to Bartosz Mrozek i stoper Antonio Milić. Z prezentu skorzystał Abdoul Tapsoba, który doprowadził do remisu.
- Trzeba jednak podkreślić, że druga połowa była zła w naszym wykonaniu - tłumaczył trener Frederiksen, cytowany przez PAP. - Nie było odpowiedniej intensywności w pressingu, a Radomiak prezentował się dobrze pod względem fizycznym, wygrywał "drugie piłki". Nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić.
Jan Urban jeszcze raz o zwolnieniu z Górnika. Padły słowa o braku szacunku
Wydawało się, że piłkarze Lecha już się ogarnęli na dobre, bo zanotowali ostatnio serię trzech wygranych z rzędu. Teraz Kolejorz niespodziewanie dał sobie wydrzeć zwycięstwo z Radomiakiem, remisując 2:2 w 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy.
Polecany artykuł: