Postawił tylko warunek, że "Czarne Koszule" muszą wygrać trzy mecze, z Lechem, z Zagłębiem i z Podbeskidziem. A wtedy spłaci wszystkie zaległe pensje i pozostanie w klubie.
Piłkarze, a przede wszystkim klubowi działacze i doradcy odetchnęli z ulgą. Choć wszyscy podejrzewali, że Wojciechowski nie zrezygnuje tak łatwo z ulubionej zabawy - zwalniania trenerów z pracy. Jego "ideały zniszczone przez sędziów i całe środowisko piłkarskie" czują się wyraźnie lepiej.