Poprawił skuteczność, zalicza asysty
W rundzie jesiennej Bartosz Kapustka strzelił tylko jednego gola. Miało to miejsce w wygranym 2:1 meczu wyjazdowym z Widzewem. Od początku rundy rewanżowej pomocnik imponuje formą. Zdobył już dwie bramki: w lidze i w rozgrywkach pucharowych. Rozpoczął od trafienia z Koroną Kielce (3:2), a przed kilkoma dniami przyczynił się do awansu Legii do półfinału Pucharu Polski. W rywalizacji z trzecioligową Lechią Zielona Góra popisał się efektownym strzałem zza pola karnego. Miał w tej sytuacji szczęście, bo po jego uderzeniu piłka odbiła się jeszcze od rywala i zaskoczyła bramkarza.
Posłał kolejne "ciasteczko"
Jednak Kapustka nie tylko poprawił skuteczność, ale zalicza kluczowe podania. Tak jak w meczu z Widzewem w poprzedniej kolejce, gdy zagrał idealne "ciasteczko" do Pawła Wszołka, który zamienił to podanie na gola. Teraz pomocnik stołecznego klubu błysnął w Zabrzu. To właśnie on rozpoczął akcję po której w pierwszej części zawodów padł zwycięski gol. Kapustka kapitalnym, długim przerzutem z własnej połowy zagrał do będącego po prawej stronie Ernesta Muciego. Trzeba przyznać, że to było kolejne wyśmienite podanie Kapustki. Albańczyk go nie zmarnował, bo następnie dośrodkował na pole karne, a Tomas Pekhart uderzeniem piłki głową strzelił gola na wagę trzech punktów.
Jubileuszowy występ z Górnikiem Zabrze
Dla Kapustki występ z Górnikiem był jubileuszowy. Zagrał po raz 50. w barwach warszawskiego zespołu w ekstraklasie. - Widać, że jest coraz pewniejszy - tak Marek Jóźwiak, były kadrowicz mówił niedawno na naszych łamach o dyspozycji gwiazdy stołecznego klubu. - Nie boi się wejść w kontakt z rywalem, zaczyna brać ciężar gry na siebie. To bardzo pozytywny sygnał. Kapustka wraca do dawnej formy. Życzę mu zdrowia oraz tego, aby cały czas jego dyspozycja zwyżkowała - prognozował były reprezentant Polski, a lider Legii na boisku potwierdza słuszność jego słów.