Trybuny Areny Zabrze wypełniły się w sobotnie popołudnie do ostatniego miejsca, już dwa dni przed meczem klub informował o wyprzedaniu wszystkich wejściówek. „Górnicy”, dla których był to ostatni w tym sezonie domowy mecz, zapracowali jednak solidnie w ostatnich tygodniach na taką frekwencję. Kibice zaś jeszcze przed pierwszym gwizdkiem uhonorowali – chóralnym skandowaniem ich nazwisk – obecnych na obiekcie trzech bohaterów: Włodzimierza Lubańskiego (przyjechał z Belgii), Jana Urbana (wciąż jeszcze nie podjął decyzji w sprawie nowej umowy z klubem) i Lukasa Podolskiego (on akurat w piątek podpisał kontrakt wiążący go z Roosevelta do czerwca 2025).
Szczecinianie po piątkowym zwycięstwie Lecha w Kielcach stracili miejsce na podium, a więc i wirtualne 3,5 mln zł (bo tyle wynosi różnica między trzecią i czwartą pozycją na mecie). Mieli powody do tego, by rzucić się na gospodarzy z desperacją w oczach (tym bardziej, że wspierała ich 500-osobowa grupa fanów ze Szczecina). Czuli jednak wyraźny respekt wobec mających serię pięciu zwycięstw „górników”. Dość powiedzieć, że pierwszy celny strzał goście oddali dopiero w 43 minucie, za sprawą przymiarki z dystansu Damiana Dąbrowskiego. Daniel Bielica był jednak na posterunku, podobnie jak kilka minut wcześniej Dante Stipica po uderzeniu Pawła Olkowskiego – a więc też raczej nieoczywistego łowcy goli…
Każdy z zespołów w swoich pięciu ostatnich spotkaniach nastrzelał rywalom 10 goli. Była więc nadzieja, że po przerwie bramki wreszcie padną. Bliżej ich zdobycia początkowo byli goście – zwłaszcza Alexander Gorgon. Najpierw jego strzał do pustej bramki zablokował jednak Emil Bergström, a potem po jego „główce” piłkę sprzed linii bramkowej wybił Erik Janża. Kilka minut później futbolówka wpadła do siatki gości, ale Podolski - dobijający strzał Kanjiego Okunukiego – był na pozycji spalonej. Poldi szukał gola, ale miał pecha – w 74 min, po świetnej centrze Borisa Sekulicia, głową przymierzył tylko w poprzeczkę!
Efektem potężnego zamieszania przy tej akcji ostatecznie był jednak… rzut karny dla Górnika, za odbicie piłki ręką przez Pawła Stolarskiego. Do piłki podszedł najmłodszy zabrzanin, Szymon Włodarczyk, i bardzo pewnie wykorzystał „jedenastkę”! To było jego dziewiąte trafienie w tym sezonie, ale dopiero drugie wiosną i pierwsze od 4 lutego!
Pogoń - za sprawą hyżonogiego Pontusa Almqvista - szybko wyrównała. Szali zwycięstwa na swą korzyść przechylić jednak nie zdołała. Mało tego, kiedy w doliczonym czasie gry rzuciła się do ataku w poszukiwaniu zwycięskiej bramki, nadziała się na dwie kontry gospodarzy. Pierwsza przyniosła Lukasowi Podolskiemu drugą w tym meczu poprzeczkę, druga - kapitalnego woleja, którego Dante Stipica obronić nie zdołał! Górnik wygrał po raz szósty z rzędu, a Pogoń przegrała po raz pierwszy od 5 marca!
Górnik Zabrze – Pogoń Szczecin 2:1 (0:0)
1:0 Włodarczyk 78 min (karny), 1:1 Almqvist 83 min, 2:1 Podolski 90+4 min
Sędziował Tomasz Kwiatkowski. Widzów 21148 (komplet)
Górnik: Bielica – Sekulić, Jensen (43. Szcześniak), Bergström, Janża – Olkowski Ż (59. Okonuki), Rasak, Pacheco (59. Dadok), Yokota Ż – Podolski Ż – Włodarczyk (80. Krawczyk)
Pogoń: Stipica – Wahlqvist Ż (60. Stolarski Ż), Zech Ż, Malec, Koutris Ż – Biczachczjan (60. Kowalczyk), Dąbrowski, Łęgowski (46. Kurzawa), Gorgon, Grosicki – Zahović Ż (69. Almqvist)