"Super Express": - Wreszcie coś się ruszyło w waszej grze. Odetchnęliście z ulgą?
Karol Linetty: - Są powody do zadowolenia, bo wygraliśmy na terenie Legii. Świetnie wykorzystaliśmy naszą sytuację, a potem bardzo dobrze graliśmy w defensywie.
- Co się zmieniło w Lechu Poznań?
- Jesteśmy blisko siebie na boisku, dobrze zamykamy strefy. Wcześniej trochę tego brakowało. No i nie było również szczęścia. W niedzielę w Warszawie mieliśmy jedną stuprocentową okazję, strzeliliśmy z niej gola i zwyciężyliśmy. Byliśmy też skuteczni w destrukcji, nie daliśmy Legii pola do popisu. Odcięliśmy Nikolicia od kontrataków, pokazaliśmy, że jesteśmy lepszą drużyną. Wygrana we Florencji dodała nam dużo pewności siebie na mecz z Warszawie. Na radość nie ma jednak czasu, bo już w środę gramy w Lubinie z Zagłębiem w Pucharze Polski. Trzeba się im zrewanżować, bo ostatnio przegraliśmy.
Legia - Lech. Jan Urban ZADZIWIŁ Pepa Guardiolę! Zobacz najlepsze MEMY [DUŻO ZDJĘĆ]
- Wygraliście w Warszawie, ale punktów wciąż macie bardzo mało. Wierzycie w obronę tytułu?
- Oczywiście, że tak! Będziemy o to walczyć do końca. Zostało jeszcze trochę meczów, wierzymy, że można na początek wejść do ósemki.
- Jak działają na psychikę piłkarza takie zwycięstwa jak we Florencji czy teraz w Warszawie?
- Dodają dużo pewności siebie. Ja nie mogłem zagrać we Włoszech, bo pauzowałem za czerwoną kartkę, ale to zwycięstwo również dało mi dużo radości.
- Niedawno dobrze zagrałeś w meczu kadry z Irlandią i fetowałeś awans do Euro 2016 - teraz z Lechem pokonałeś Legię. Czujesz, że urosłeś jako piłkarz?
- Oczywiście, teraz moim największym piłkarskim marzeniem jest to, by zagrać we Francji! Występ na Narodowym, ta radość z awansu, to było coś niesamowitego. Nikt nigdy mi tych wspomnień nie zabierze. Cieszę się, że dostałem szansę i ją wykorzystałem. Ale to już historia. Tak naprawdę teraz powinienem bardziej myśleć o Lechu i lidze.