Kopanina przy Kałuży

2009-05-25 9:00

Ten mecz miał zadecydować, która z ekip będzie się biła dalej o utrzymanie, a która spadnie do pierwszej ligi. I jak zwykle w takich przypadkach… był remis 0:0. Górnik na stadionie przy ul. Kałuży nie stracił gola głównie dzięki urodzonemu w Krakowie Michałowi Pazdanowi (22 l.).

W boju o przetrwanie po stronie Górnika brała zresztą udział trójka rodowitych krakusów.

Oprócz Pazdana także Dariusz Kołodziej (27 l.) i Piotr Madejski (26 l.). Pazdan świetnie spisywał się w defensywie, Kołodziej kilka razy zagroził bramce rywala atomowymi strzałami, a Madejski rajdami skrzydłem napędził niezłego stracha krakowskim kibicom.

Strzałów było niewiele

- Wszyscy wiedzieli, że kto przegra, ten spada - mówi Kołodziej. - Może dlatego strzałów było niewiele. Ale cieszymy się, że w Krakowie zdobyliśmy punkt. Teraz jesteśmy w lepszej sytuacji, bo Cracovia za tydzień jedzie do Poznania - podkreśla.

Krakowianie mieli kilka doskonałych okazji, ale nie potrafili ich wykorzystać. Po strzale Dariusza Pawlusińskiego (32 l.) piłka o milimetry minęła bramkę Górnika.

Remis jak porażka

- Ten remis na własnym terenie w meczu o życie to dla nas porażka - nie ukrywa Pawlusiński. - Wygrana zapewniłaby nam utrzymanie, a tak musimy koniecznie zdobyć punkty w Poznaniu. Jeśli zagramy z taką determinacją, jak w kilku ostatnich meczach, to stać nas na wygraną. Inne zespoły wygrywały z Lechem, to dlaczego Cracovia miałaby nie pokusić się o zwycięstwo? - mówi z nadzieją w głosie pomocnik "Pasów".

Najnowsze