Korona w niczym nie przypominała zespołu, który tydzień temu dość pewnie pokonał Legię 1:0. Być może dlatego, że ich szeregu zabrakło niezdolnego do gry Aleksandara Vukovicia. Bez serbskiego lidera, kielczanie przypominali dzieci zagubione we mgle, choć wcale nie lepiej było z zawodnikami z Krakowa. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie żadna z drużyn nie potrafiła oddać choćby jednego celnego strzału na bramkę rywala. - Mecze z drużynami zajmującymi ostatnie miejsce są czasem cięższe, niż mecze z liderem. Plan na drugą połowę? Wygrać - mówił w przerwie pomocnik kielczan, Paweł Sobolewski.
Przeczytaj też: Siatkówka. Brazylia to nie koniec. Dziś w nocy gramy z Rosją. "Wyjdziemy na luzie" - zapowiada Winiarski.
Strzały celne pojawiło się w drugiej połowie, ale było ich dokładnie trzy. Visniakovs i Suvorov starali się zaskoczyć Małkowskiego strzałami z daleka, jednak strzelali wprost w niego. Natomiast Maciej Korzym przegrał pojedynek sam na sam z Wojciechem Kaczmarkiem. Na więcej oba zespoły nie było stać. Korona zatem rozczarowała, zaliczając jeden z najsłabszych występów w tym sezonie na własnym boisku. Z punkty wywiezonego z Kielc zadowoleni za to mogą być piłkarze "Pasów", którzy przerwa passę trzech wyjazdowych porażek.
Korona - Cracovia 0:0
Korona: Małkowski - Malarczyk Ż, Hernani, Kijanskas, Lisowski - Jovanović (46. Kuzera) - Sobolewski, Lenartowski, Stano Ż, Kiełb (46. Lech) - Korzym (88. Zieliński)
Cracovia: Kaczmarek - Żytko, Nawotczyński, Hosek (47. M. Bartczak), Kosanović Ż (67. Puzigaca) - Suvorov, Szeliga (64. Bojlević), Struna, Radomski Ż, Visniakovs Ż - Niedzielan Ż
Korona - Cracovia, wynik 0:0. Gwizdy w Kielcach po bezbramkowym i bezbarwnym remisie
Po słabiutkim meczu Korona Kielce zremisowała bezbramkowo z walczącą o utrzymanie Cracovią. Piłkarze obu zespołów pudłowali na potęgę, a zirytowani poziomem widowiska kibice gwizdali oglądając ich nieporadne poczynania.