Ścisk w środku tabeli Lotto Ekstraklasy sprawiał, że w dwóch ostatnich kolejkach kilka zespołów grało o "sześć punktów". Nie inaczej było w przypadku Korony i Zagłębia. Obie drużyny dzielił tylko punkt, a zwycięzca rywalizacji mógł znacznie przybliżyć się do awansu do grupy mistrzowskiej.
Początkowo żadna z drużyn nie zdecydowała się na szaleńcze ataki, co można było zrozumieć. Nie oznacza to jednak, że na boisku nic się nie działo. Już w ósmej minucie Miedziowi mieli doskonałą okazję na to, aby wyjść na prowadzenie. Przy dużej bierności kieleckich obrońców prawą stroną przedarł się Filip Starzyński.
Doskonale podał do Bartłomieja Pawłowskiego, który wyszedł sam na sam z Matthiasem Hamrolem. Górą w tym pojedynku okazał się golkiper Złocisto-Krwistych. Pawłowski starał się go przelobować, ale Niemiec wyczuł zamiary rywala i złapał piłkę. Na odpowiedź gospodarzy nie było trzeba długo czekać.
Świetną okazję w dwunastej minucie miał Feliciano Brown Forbes. Kostarykanin po dośrodkowaniu Michała Gardawskiego wyskoczył najwyżej na szóstym metrze i oddał strzał głową. Do szczęścia zabrakło niewiele, bo futbolówka wylądowała na górnej siatce bramki Zagłębia. Od tej chwili niewielką przewagę osiągnęli kielczanie, którzy częściej przebywali na połowie rywali.
Konrada Forenca co chwilę niepokoił, a to Vato Arweładze, a to Brown Forbes, którzy szukali swojego szczęścia z dystansu. Brakowało jednak precyzji w ich strzałach. Miedziowi swoją połowę opuścili tylko parę razy. Pod koniec pierwszej połowy Korona w końcu dopięła swego. Po ładnym rozprowadzeniu akcji przez Arweładze i dośrodkowaniu Łukasz Kosakiewicza piłkę do siatki skierował Brown Forbes.
Radość kielczanom odebrał jednak VAR. Na powtórkach okazało się, że napastnik drużyny z Kielc był na minimalnym spalonym. Już w doliczonym czasie gry strzał z woleja z piętnastu metrów oddał Oliver Petrak, ale Forenc wyciągnął się, jak struna i zdołał wybić futbolówkę na rzut rożny.
Goście po letargu obudzili się na początku drugiej połowy spotkania. W pięćdziesiątej trzeciej minucie, po dośrodkowaniu Filipa Starzyńskiego z rzutu rożnego piłka została przedłużona przez Macieja Dąbrowskiego i trafiła do Pawłowskiego. Skrzydłowy Miedziowych nie zastanawiał się ani chwili i z sześciu metrów uderzył na bramkę, ale trafił jedynie w jej obramowanie. A dokładnie słupek.
Kielczanie nie zrazili się jednak i znów narzucili swój rytm gry przeciwnikom. Jednak nie była o już tak ogromna przewaga, jak miało to miejsce przed przerwą. Forenc miał zdecydowanie mniej pracy. Piłkarze Korony w swoich akcjach najczęściej decydowali się na dośrodkowania z bocznych stref boiska, które wnosiły niewiele.
Zagłębie wykazało się natomiast niezwykłym wyrachowaniem. W siedemdziesiątej siódmej minucie goście przeprowadzili świetny kontratak. Kluczową rolę odegrał w nim Pawłowski, który z piłką przebiegł dobre kilkadziesiąt metrów i zdecydował się na strzał z osiemnastu metrów. Był on na tyle precyzyjny, że Hamrol nie miał żadnych szans na obronę.
Miedziowi poszli za ciosem i cztery minuty później podwyższyli prowadzenie. To, co nie udawało się kielczanom, udało się ich rywalom. Po dośrodkowaniu z prawej strony w wykonaniu Filipa Jagiełły, piłka doszła do Damjana Bohara, który z dużą łatwością umieścił ją w bramce gospodarzy. Zagłębie dzięki zwycięstwu zrobiło ogromny krok w kierunku grupy mistrzowskiej, a Korona będzie musiała powalczyć w dolnej połówce tabeli.
Korona Kielce - Zagłębie Lubin 0:2 (0:0)
Bramki: Bartłomiej Pawłowski 77, Damjan Bohar 82
Żółte kartki: Gardawski, Kovacević, Brown Forbes, Tamm - Slisz
Korona: Hamrol - Rymaniak 3 (36. Skrzecz), Kovacević, Marquez, Gardawski - Petrak 3 (83. Tamm), Żubrowski - Kosakiewicz, Arweładze 2 (58. Soriano), Pućko - Brown Forbes
Zagłębie: Ferenc - Czerwiński 3 (36. Jagiełło), Kopacz, Dąbrowski, Guldan - Dziwniel, Slisz, Starzyński, Pawłowski - Bohar 3 (86. Tosik), Mares 2 (62. Tuszyński)