Faworyta naprawdę trudno było wskazać. Korona śrubowałaserię spotkań bez porażki - nie zaznała jej smaku już od dziesięciu meczów i ustanowiła klubowy rekord! Gdyby nie remisy (13 w sezonie), Kielce grałyby o europejskie puchary. Z drugiej strony do stolicy woj. świętokrzyskiego przyjechała utytułowana Wisła, która z takim składem i potencjałem też biłaby się Europę, gdyby nie fatalny początek sezonu. Krakowianie chcieli się zrehabilitować za remis z Termaliką w ostatniej kolejce, gdy komplet punktów w ostatniej chwili zabrał jej... bramkarz Sebastian Nowak.
Nie udało się, bo Korona była po prostu lepsza. Już do przerwy było 2:0, po golach Cabrery i Dmitrija Wierchowcowa, który z bliska dobił strzał Pilipczuka. Ten podwyższyłwynik na 3:1, bo chwilę wcześniej - już w II połowie - nadzieję w serca kibiców gości wlał Paweł Brożek. Jego drugie trafienie w doliczonym czasie gry było już tylko honorowym. Wisła i Korona to dwie najlepsze drużyny grupy spadkowej i I liga im (raczej) nie grozi.