- Powiedzieliśmy sobie, że czas rozpocząć nowy rozdział w dziejach Korony - opowiada prawy obrońca. - Wcześniej byliśmy chłopcami do bicia, dostawaliśmy po tyłku i ten stan trzeba było przerwać. Jest nowy trener, ale styl się nie zmienia, bo Korona znana jest z tego, że walczy, że na boisku zostawia serce. Taka jest właśnie "Banda Świrów". Hiszpan wymaga od nas, abyśmy utrzymywali się przy piłce i grali ofensywnie. Mogliśmy wygrać wyżej, bo sytuacji nam nie brakowało. Trener Pacheta ma podobne podejście jak Leszek Ojrzyński. Zwycięstwo nad Piastem to także jego zasługa, bo przygotowywał nas do sezonu. Hiszpan dodał za to nowe elementy - podkreśla.
Pierwsze w tym sezonie zwycięstwo Golański okupił jednak kontuzją. Naderwał mięsień brzuchaty łydki lewej nogi i opuścił boisko jeszcze przed przerwą.
- Zagrałem na własną odpowiedzialność, przed meczem wziąłem zastrzyk przeciwbólowy, bo chciałem pomóc drużynie - zdradza. - Mimo wszystko warto było, bo pokonaliśmy Piasta, a ja choć zaliczyłem krótki występ, to jednak zdążyłem jeszcze asystować przy golu Jacka Kiełba - cieszy się "Golo".
Kapitan wierzy, że Korona w następnej kolejce przełamie serię 18 meczów z rzędu bez wygranej na wyjeździe.
- Nie ma co popadać w hurraoptymizm, ale trzeba już układać sobie w głowie, jak pokonać Podbeskidzie - uważa. - Trzeba pokazać, że sukces z Piastem to nie był chwilowy przebłysk, że z "Góralami" także damy radę. Musimy gonić rywali, bo tych punktów już nam za dużo uciekło. Chcemy na koniec sezonu znaleźć się w pierwszej ósemce ligi - zapowiada lider Korony.