Pomysłodawcą i reżyserem filmu "Świat bez piłki" jest pomocnik Marcin Budziński. To kino akcji, w którym są porachunki mafijne, strzelanina, walki wręcz, a wszyscy szukają... piłki.
- Oscara pewnie nie dostanę, ale to była dla mnie przyjemna zabawa - dzieli się wrażeniami brazylijski obrońca Deleu, który zagrał dilera narkotyków. - "Budzik" to kreatywny chłopak, ale jak mnie zapytał, czy mógłbym zagrać w jego produkcji, to w pierwszej chwili uznałem, że to jakiś żart. Wyszło super, choć na początku byłem zawstydzony. Najważniejsze, że ludzie się śmieją, a przecież śmiech to zdrowie. Czyli Deleu pomaga innym. Jak dla mnie to najlepiej przed kamerą wypadł masażysta Alfred. Czuł się swobodnie, widać, że to lubi - ocenia gracz "Pasów".
W filmie Deleu trzyma torebkę z białymi kulkami, wypowiadając zdanie: "Stary, ci powiem tak: Jak bierzesz te piłeczki, wymiatasz z buta". A po chwili dodaje: "Diego mówi, że masz szukać człowieka z maską".
- Teraz co chwilę któryś z kolegów zagaduje mnie: "masz jakieś piłeczki dla mnie?" - śmieje się Brazylijczyk. - Nawet trener Zieliński na zajęciach mówi o mnie i Diego, że jesteśmy kubańsko-brazylijską mafią. Ja to nawet mam coś z Kubańczyka, ale Diego jest za jasny. Chyba przez to, że grał w Bułgarii - dowcipnie komentuje jasną karnację rodaka z drużyny.
W sobotę Deleu będzie starał się postraszyć Lechię, w której spędził cztery sezony.
- Zawsze będę mówił, że mam w sercu ten klub, bo w nim po przyjeździe z Brazylii dostałem szansę. W gdańskiej drużynie wciąż mam przyjaciół - zaznacza.
Cracovia zanotowała serię pięciu meczów bez porażki i chce awansować do grupy mistrzowskiej.
- Lechia jest faworytem i kandydatem na mistrza - podkreśla Brazylijczyk. - Ale Ruch, wygrywając z Legią na Łazienkowskiej, pokazał, że nawet ten słabszy może pobić ligowego potentata - dodaje Deleu, który stara się o polskie obywatelstwo, a po zakończeniu kariery zamierza zamieszkać w naszym kraju.