Wojciech Szczęsny szczerze o trudach powrotu w Barcelonie
Pod koniec sierpnia Wojciech Szczęsny ogłosił zakończenie piłkarskiej kariery, ale już miesiąc później dogadał się z FC Barceloną w sprawie powrotu do gry w piłkę. Zgodził się zastąpić poważnie kontuzjowanego Marca-Andre ter Stegena, a wielu ekspertów i kibiców spodziewało się, że szybko zostanie pierwszym bramkarzem Barcy. Tak się jednak nie stało. Hansi Flick jest zadowolony z Inakiego Peny i na razie to na niego postawił, a Szczęsny musi pogodzić się z rolą rezerwowego. Nie ma z tym zresztą żadnego problemu, co sam przyznał w ostatniej rozmowie z Mateuszem Święcickim z Eleven Sports.
- Powiedziałem mu [trenerowi Flickowi - red.], że nawet jakbym był gotowy na 100 procent, to będąc na jego miejscu bym na siebie nie postawił - powiedział Szczęsny we vlogu na kanale "Meczyki" przed El Clasico. - To nie jest historia o mnie, bo kiedy zespół dobrze funkcjonuje, to robiąc niepotrzebne zmiany można wszystko zepsuć. Chowam ego do kieszeni i wierzę, że i tak w końcu będę grał - dodał.
Szczęsny prosto z mostu przed El Clasico: Wszystko mnie boli
W tej samej rozmowie polski bramkarz stwierdził, że potrzebuje trochę czasu na "odgruzowanie". Ten proces się już rozpoczął i na początku był naprawdę trudny.
- Boli. Fizycznie boli. Szczególnie ten tydzień pracy podczas zgrupowania reprezentacji był bardzo bolesny, zwłaszcza dla dolnych części ciała. Ale spodziewałem się tego i liczyłem się z tym, że, żeby się odgruzować, to trzeba będzie troszkę zakwasów, troszkę bóli i troszkę ciężkich masażów potem, żeby zakrywać ślady po tych ciężkich treningach. Ale teraz jestem w rytmie już z zespołem i trenujemy wszyscy tak samo. Czuję, że paręnaście procent rezerwy jeszcze zdecydowanie jest, ale jest coraz lepiej - przyznał bez ogródek Szczęsny.