O sprzedaży młodej gwiazdy "wojskowych" mówiło się od dawna. Padało wiele nazw zagranicznych zespołów, ale wczoraj Wolski podpisał kontrakt z Fiorentiną.
- Włosi byli najbardziej zdeterminowani - uważa Krzysztof Wolski, ojciec Rafała, dyrektor gimnazjum w Głowaczowie i założyciel klubu Jastrząb Głowaczów, w którym gwiazdor Legii uczył się grać w piłkę. - Działacze Fiorentiny każdą decyzją udowadniali, jak bardzo im zależy na tym, by Rafał trafił do ich zespołu. Uznali, że chcą mieć go u siebie nie za pół roku czy rok, lecz już teraz. To pokazuje, że wierzą w jego umiejętności i w to, że może wnieść coś pozytywnego do drużyny.
Piłkarzem Legii interesowała się też Borussia Dortmund. Ale Wolski senior uważa, że Włochy to w tym momencie idealne rozwiązanie dla jego syna.
- W tym momencie Fiorentina jest lepsza dla niego niż Borussia - twierdzi. - Włoski klub to także górna półka, jest wysoko w Serie A. A Dortmund? To mistrz Niemiec, który ma bardzo silny zespół. Na tę chwilę jest dla Rafała za mocny. Nie wystarczy potrenować w towarzystwie takich asów, jak Mario Goetze i liczyć na pomoc ze strony trójki Polaków. W Niemczech droga do grania byłaby o wiele dłuższa.
We Włoszech Rafał będzie skazany wyłącznie na siebie. - Sam musi znaleźć tam bratnie dusze, przekonać trenera i piłkarzy, aby mu zaufali. Tak jak w Legii. No, a rodzicom będzie musiał kupić dekoder n, aby mogli oglądać Serie A - uśmiecha się ojciec piłkarza.
Rafał przez ostatnie pół roku leczył przewlekłą kontuzję pięty. Dlatego Krzysztof Wolski zastanawiał się, czy to dobry moment na to, żeby jego syn opuszczał Legię.
- Początkowo nie byłem pewien, czy jest gotowy na wyjazd - zdradza. - Miałem wątpliwości. Jednak po ostatnim sparingu Legii na Cyprze, w którym Rafał strzelił gola, utwierdziłem się w przekonaniu, że wszystko wróciło do normy. Znów było widać u niego ten błysk, jak dawniej i zagrania z najlepszego dla niego okresu. To napawa mnie optymizmem. Wierzę, że syn nie porywa się z motyką na słońce - dodaje Krzysztof Wolski, który uważa, że Rafał jest przygotowany na transfer i powinien poradzić sobie w Fiorentinie.
- Wymagałem od niego, aby zadbał o naukę angielskiego - zaznacza. - Od kilku miesięcy uczył się więc intensywnie, miał prywatnego nauczyciela. Teraz opanuje włoski. Powtarzam mu, żeby ta runda jest dla niego bardzo ważna. To czas na naukę i adaptację do włoskiej piłki. Od razu Italii nie podbije. Na razie jest znany tylko kibicom we Florencji. Ważne, aby w nowym sezonie jego nazwisko kojarzono już w całych Włoszech. Niech podąża śladami Zbigniewa Bońka, który w tym kraju był gwiazdą - kończy ojciec piłkarza Legii.