Powrót Rumaka
Spotkanie z Lechem Poznań miało szczególne znaczenie dla Mariusza Rumaka, który ponownie wracał z innym zespołem na Bułgarskiej. Poprzednia wizyta z Zawiszą Bydgoszcz zakończyła się sromotną porażką aż 2:6. 38-latek w przeszłości pracował na chwałę "Kolejorza", z którym dwukrotnie w rozgrywkach ligowych sięgał po wicemistrzostwo Polski będąc gorszym tylko od Legii Warszawa. Niestety dla niego przytrafiały się wpadki w batalii o fazę grupową Ligi Europy, co zaważyło na decyzji właścicieli "Kolejorza" o rozstaniu ze szkoleniowcem. Ten przed piątkowym meczem nie ukrywał, że to dla niego to nie tyle zwykłe spotkanie, a coś szczególnego.
- Nie chcę powiedzieć, że to jest specjalny czy wyjątkowy mecz natomiast nie jest to dla mnie zwykłe spotkanie. Nie chodzi o Lecha, ale wracam do Poznania. Tam mam wielu znajomych, wielu przyjaciół w związku z czym jest to coś innego niż to, co się dzieje co tydzień. Nie wiem czy to mnie motywuje. Tak samo będziemy zmotywowani jak w każdym innym meczu - powiedział Rumak.
Pierwszy raz Japończyka
Spotkanie lepiej rozpoczęli przyjezdni z Wrocławia, co zostało udokumentowane w 9 minucie.Morioka zachował się najprzytomniej w zamieszaniu w polu karnym Lecha i wyprowadził Śląsk na prowadzenie. Dla Japończyka było to pierwsze trafienie na polskich boiskach i od razu w tak ważnym meczu dla jego drużyny. Strata gola podziałała na gospodarzy jak płachta na byka. Podopieczni Jana Urbana momentalnie ruszyli do odrabiania strat, lecz goście umiejętnie się bronili schodząc na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.
Lech, kiedy pierwszy tracił bramkę w obecnych rozgrywkach tylko trzykrotnie odwracał losy spotkania(jedna wygrana, dwa remisy), a dwanaście razy schodził z murawy jako pokonany. - Myślę, że Śląsk stać na punkty w Poznaniu. Na pewno o tyle jest to trudne, że Lech przegrał z Legią. Jest troszeczkę ranny. Potrzebuje sześciu punktów, dlatego będą bardzo zdeterminowani, ale my też potrzebujemy pełnej puli. Na pewno będzie to bardzo trudny mecz - przede wszystkim pod względem mentalnym, a dopiero później pod względem taktycznym - oceniał 38-latek.
W drugiej części gry wśród zawodników gospodarzy z każdą kolejną minutą narastała coraz większa frustracja, a najlepszym graczem w szeregach "Kolejorza" był Jasmin Burić, który swoimi interwencjami dawał nadzieję na odwrócenie losów spotkania przez podopiecznych Jana Urbana. Mimo wielu prób w ostatnich minutach Lechowi nie udało się zdobyć choćby wyrównującego gola i musieli uznać wyższość walczących o utrzymanie w Ekstraklasie przyjezdnych z Wrocławia.
Lech Poznań - Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)
Bramka:
9' - Morioka
Lech Poznań: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Maciej Wilusz, Marcin Kamiński, Vladimir Volkov (64' Tamas Kadar), Łukasz Trałka, Dariusz Dudka (63' Paulus Arajuuri), Gergo Lovrencsics, Maciej Gajos, Darko Jevtić, Nicki Bille Nielsen
Śląsk Wrocław: Mateusz Abramowicz - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Lasza Dwali, Dudu Paraiba, Tomasz Hołota, Tom Hateley, Kamil Dankowski (58' Peter Grajciar), Ryota Morioka (90+1' Adam Kokoszka), Robert Pich (90+3' Krzysztof Ostrowski), Bence Mervo