Takie mecze możemy oglądać częściej. Piękna pogoda, jeszcze efektowniejszy stadion i na dodatek fenomenalna atmosfera na trybunach. Baliśmy się co prawda o poziom piłkarski, ale i ten okazał się znośny. Przez 80 minut można było umrzeć z nudów, ale później do roboty wziął się Lech i wynagrodził kibicom koszmarny początek.
Demolka w wykonaniu Legii! Łęczna na kolanach
W pierwszej połowie lepsi byli gospodarze. Poznaniacy znowu nie istnieli. Hubert Wołąkiewicz miał szczęście, że we własnym polu karnym pomylił się tylko raz, inaczej Stojan Vranjes nie strzelałby jednej jedenastki, a przynajmniej kilka.
Siła uderzeniowa podopiecznych Joaquima Machado spadła niemal do zera w 44. minucie. Mózg wyłączył wówczas Zaur Sadajew, próbując urwać nogę Łukaszowi Trałce. Miał pecha. Pomocnik Lecha wytrzymał do końcowego gwizdka. On musiał iść pod prysznic.
Zwycięskie bramki dla Lecha padły w identycznych okolicznościach. Tomasz Kędziora centrował w pole karne, a Łukasz Teodorczyk przeskakiwał defensorów Lechii. Dariusz Trela mógł tylko bezradnie się przyglądać.
Lechia Gdańsk - Lech Poznań 1:2 (1:0)
Bramki: Vranjes 35 (k) - Teodorczyk 80, 83
Lechia: Dariusz Trela - Mateusz Możdżeń, Rafał Janicki, Tiago Valente, Nikola Leković - Maciej Makuszewski, Ariel Borysiuk, Stojan Vranješ (75. Adam Buksa), Daniel Łukasik (55. Marcin Pietrowski), Piotr Grzelczak (86. Bartłomiej Pawłowski) - Zaur Sadajew
Lech: Krzysztof Kotorowski - Tomasz Kędziora, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henríquez - Dawid Kownacki, Darko Jevtić (90. Dariusz Formella), Łukasz Trałka, Kasper Hämäläinen (67. Łukasz Teodorczyk), Gergő Lovrencsics (74. Barry Douglas) - Vojo Ubiparip
Żółte kartki: Sadajew, Możdżeń - Ubiparip, Trałka, Kownacki, Teodorczyk
Czerwona kartka: Sadajew (45, brutalny faul)