Lech chce walczyć o tytuł, ale tak naprawdę ma za mało atutów w ofensywie. Co z tego, że słabego ostatnio Tonewa w pierwszym składzie zastąpił Jakub Wilk, skoro to on zmarnował najlepszą okazję dla gości w tym meczu. Cudowne podanie Luisa Henriqueza spartaczył w skandaliczny sposób, posyłając piłkę głową obok bramki. O wiele lepiej swoją akcję wykończyli piłkarze Lechii. W 33. minucie Mateusz Machaj podał z wolnego do Piotra Wiśniewskiego, a ten pięknym strzałem głową pokonał Jasmina Buricia.
ZOBACZ TEŻ: Górnik - Śląsk, wynik 4:1. Mistrz Polski rozbity w Zabrzu
W drugiej połowie doszło do bardzo kontrowersyjnej sytuacji, gdy sędzia nie uznał bramki strzelonej przez Bartosza Ślusarskiego. Zdaniem arbitra chwilę wcześniej Manuel Arboleda sfaulował Razacka Traore. Tyle że wejście Kolumbijczyka w piłkarza Lechii nie miało już wpływu na dalszą akcję, bo Razack wcześniej pozbył się piłki. Lech atakował dalej, ale to Lechia zadała decydujący cios. - Chcę strzelić taką bramkę, która zachwyci cały świat – mówił nam tydzień temu Traore. Ten gol w pewnym sensie taki był – cudowna przewrotka i Lech pojechał do domu na tarczy. „Kolejorz” nie dość, że stracił szansę na objęcie prowadzenia w tabeli, to jeszcze przegrał pierwszy mecz w tym sezonie.