Już w 1. minucie sędzia Mariusz Złotek nie zauważył, że obrońca Legii Dossa Junior, przyjmując piłkę w polu karnym, pomógł sobie ręką. - Nie wiem, co robił arbiter. Plaża jest niedaleko, więc może miał piasek w oczach - denerwował się trener gospodarzy Ricardo Moniz.
Legionistom się upiekło, ale potem długo grali fatalnie. Ich akcje nie kleiły się, co chwilę tracili piłkę.
- Legia grała dramatycznie - nie owijał w bawełnę bramkarz Lechii Mateusz Bąk. - Nie wiem, jak mistrz Polski może tak grać, ale trzeba uszanować to, że w takiej formie potrafili mecz wygrać. Grali jak takie trupy. No ale my jesteśmy jeszcze gorsze trupy, skoro daliśmy im się ograć. A strzał Dudy był nie do obrony. W 72. minucie w pole karne dośrodkował Tomasz Brzyski, a Duda wyskoczył wysoko
Zobacz również: Górnik - Ruch Chorzów 2:0. Fatalna passa przełamana
i w trudnej sytuacji uderzył tak precyzyjnie, jak to tylko możliwe. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Co ciekawe, kilka sekund przed tą akcją na minimalnym spalonym był prawy obrońca Legii Bartosz Bereszyński. Jednak jeszcze raz arbitrzy się nie popisali, a gościom dopisało szczęście.
- Sezon jest długi i nie zawsze jesteśmy w stanie grać na najwyższym poziomie. Ważne jednak, żeby w trudnych momentach dać z siebie wszystko i znaleźć sposób na wygranie meczu - podsumował słaby, ale zwycięski występ w Gdańsku trener gości Henning Berg.