Blisko czterysta meczów w barwach Legii Warszawa, cztery mistrzostwa Polski i gra w Lidze Mistrzów - tak w dużym skrócie można podsumować pobyt Miroslava Radovicia w zespole z ulicy Łazienkowskiej. Koniec tej przygody jest jednak rozczarowujący dla obu stron.
Chodziło nie tylko o brak mistrzostwa kraju w ostatnim sezonie, ale także brak jakiegokolwiek pożegnania poza tym w social-mediach. - Zawsze marzyłem, że jak już będę odchodził z Legii, to będzie jakieś fajne pożegnanie, pełny stadion, będę mógł wyjść z rodziną do kibiców, pomachać im. To najbardziej boli, że nie pozwolono mi godnie się pożegnać - mówi Radović w rozmowie z portalem Legia.net.
Rozczarowanie nie bierze jednak góry, ponieważ sam piłkarz nie chce narzekać i uderzać w swój były już klub, choć jak przyznaje - wiele osób by tego chciało. - O nie. To mój klub, to moje miasto. To mój klub, tu wygrałem najwięcej, tu najwięcej dostałem, tu najwięcej dałem. Jedyne, czego chciałem, to po ludzku się pożegnać - tłumaczy.
"Rado" zagrał dla Legii w 391 meczach i zdobył 93 bramki. W ostatnim sezonie był jednak postacią drugoplanową. Wystąpił w czternastu spotkaniach, zdobył jednego gola i zanotował dwie asysty. Na razie nie wiadomo, gdzie będzie kontynuował swoją karierę.