Widziałem na żywo kilka stadionowych bijatyk. Pamiętam, kiedy w 2008 roku podczas finału Pucharu Polski w Bełchatowie starli się pseudokibice Legii i Wisły. W ruch poszło wszystko, co było w pobliżu, choćby chorągiewka w narożniku. Ucierpiał nawet... mercedes przewidziany dla najlepszego piłkarza meczu, nieopatrznie ustawiony przez organizatorów pomiędzy kibicami obu drużyn.
Maksymalne zakazy stadionowe, najtrudniejszy moment - Bogusław Leśnodorski zabrał głos po meczu Legia - Jagiellonia
Nigdy jednak nie spotkałem się z tak karygodnym zachowaniem spikera meczu, jak podczas ostatniego meczu Legii. Kibice Jagiellonii obrażali fanów Legii, na co spiker Wojciech Hadaj wypalił do mikrofonu: "Kibice z Białegostoku, zajmijcie się swoim klubem. I tak nigdy nie będziecie mistrzem!". Na takie zachowanie ostro zareagował prezes Leśnodorski, który stwierdził, że: "sprawa spikera zostanie wkrótce rozwiązana".
Zadaniem spikera podczas meczu jest informowanie o zmianach, bramkach, kartkach i uspokajanie nastrojów na trybunach. Ale na pewno nie podburzanie, czyli haniebne zachowanie, mogące mieć fatalne skutki.
To nie pierwszy taki "wyczyn" Hadaja. Przed inaugurującym rundę meczem z Koroną wdał się w pyskówkę z kierownikiem drużyny rywala. "Na ty jestem z tobą, lamusie?! Spier... stąd! Ty ku...a! Spier... stąd!" - tak potraktował Łukasza Tomczyka.
Legia kreuje się na profesjonalny klub. Ma piękny stadion, poważnych właścicieli, dobry zespół i trenera z wielką piłkarską przeszłością. Wypadałoby jeszcze, żeby nie musiała się wstydzić za kibiców. I spikera.