Jedna sytuacja z meczu Legia - Lech (1:0) wzbudziła więcej emocji i kontrowersji niż pozostałe fragmenty spotkania. Chodzi o akcję bramkową. Zdaniem lechitów Miroslav Radović (30 l.) przed strzeleniem gola faulował Marcina Kamińskiego (22 l.), odpychając go w walce o pozycję. Sędzia Paweł Gil (38 l.) nie odgwizdał przewinienia i bramkę uznał. Zdaniem lechitów potem miał się przyznać do błędu.
Piłkarze Lecha, Kamiński i Mateusz Możdżeń (23 l.), tuż po meczu powiedzieli dziennikarzom, że sędzia przeprosił ich za uznanie bramki.
- Gol kuriozum. Sędzia osobiście przeprosił naszego kapitana po meczu. To woła o pomstę do nieba. Ciągle mówimy o sędziowaniu, a w każdej kolejce jest mały skandalik - powiedział Możdżeń. Wtórował mu Kamiński: - Arbiter przeprosił Huberta Wołąkiewicza. Moim zdaniem byłem faulowany.
Zobacz również: Zawisza - Śląsk Wrocław 1:0. Gol Drygasa na wagę trzech punktów
Słowa młodych lechitów wywołały medialną burzę. Włączył się w nią nawet... prezes PZPN Zbigniew Boniek.
"Sympatyczny Możdżeń chyba się zagalopował. Sędzia twierdzi, że bramka była prawidłowa i nikogo nie przepraszał. Proponuję konfrontację" - napisał na Twitterze Boniek.
Piłkarze twierdzą więc jedno, a sędzia drugie. Ktoś tu na pewno kłamie, dlatego dzień po meczu zadzwoniliśmy do Kamińskiego i Możdżenia z pytaniem, czy podtrzymują swoją wersję.
- Nie mam podstaw, żeby nie wierzyć Hubertowi. Na pewno nas nie okłamał. Po co miałby opowiadać takie banialuki i oszukiwać wszystkich? To byłoby bez sensu. Trzeba by zapytać samego Huberta, czy chce konfrontacji z sędzią. Podtrzymuję też to, co powiedziałem zaraz po meczu: Marcin był faulowany, akcja powinna zostać przerwana - powiedział nam w niedzielę Możdżeń.
- Hubert po meczu wszedł do szatni i powiedział nam, że sędzia przeprosił za swój błąd - dodaje Kamiński. - Jeśli kapitan nam tak powiedział, to ja mu wierzę, że takie słowa padły. Ale cóż, słowo Huberta przeciwko słowu sędziego. Sam arbiter miał czas, żeby sobie przeanalizować tę sytuację, bo do przeprosin doszło dopiero po meczu. Ja sam jeszcze w przerwie rozmawiałem z arbitrem, miałem do niego pretensje.
Wołąkiewicz nie odbierał wczoraj telefonu.
Sporna sytuacja miała miejsce w 37. minucie, gdy najlepszy na boisku Tomasz Jodłowiec (28 l.) idealnie dośrodkował na głowę Radovicia.
- Kontakt z Kamińskim przy bramce był, ale wszystko w granicach normy. Liczy się to, że strzeliłem bramkę, która daje nam zwycięstwo. Kto przegrywa, może mieć pretensje, ale my zostawiamy to za sobą - mówi Radović.
- Marcin Kamiński na pewno jest rozgoryczony po porażce, dlatego tak mówi - dodaje "Jodłowiec".
Legia - Lech 1:0
1:0 Radović 37. min
Sędziował: Paweł Gil 2.
Widzów 28 238
Legia: Kuciak 4 - Broź 3, Rzeźniczak 3, Junior 3, Brzyski 2 - Żyro 2 (56. Kosecki 2), Vrdoljak 3, Jodłowiec 4, Duda 3 (75. Dwaliszwili), Ojamaa 2 (90. Augusto) - Radović 4.
Lech: Gostomski 3 - Możdżeń 2, Wołąkiewicz 2, Kamiński 2, Douglas 2 - Lovrencsics 3, Trałka Ż 2, Linetty Ż 2 (81. Claasen), Hamalainen 2, Pawłowski 4 -- Teodorczyk Ż 1.
Ocena: 3