Legia zawodzi, a rywale to wykorzystują
Legia zajmuje w lidze dopiero piąte miejsce. Do prowadzącego Śląska traci dziewięć punktów, ale w zapasie ma jeszcze jeden mecz do zaległy. W tym roku przed warszawskim zespołem jeszcze dwa spotkania z Cracovią. Pierwsze z nich w stolicy, a drugie w Krakowie. Jeśli Legia myśli o tytule, to nie może sobie pozwolić na kolejną stratę punktów, bo rywale im odskoczą w tabeli na tyle, że pościg w rundzie rewanżowej może już niewiele dać.
To byłby kolejny stracony rok
- I tak jak byłem przekonany przed sezonem, że Legia tę ligę wygra - napisał Kamil Kosowski w komentarzu na łamach "Przeglądu Sportowego". - Tak teraz nie mam pojęcia, gdzie drużyna z Warszawy może tę kampanię zakończyć. Niewykluczone, że podzieli los Lecha z poprzedniego sezonu. To byłby kolejny stracony rok, bo pieniądze nie leżą w Lidze Konferencji, tylko dwa piętra wyżej. Miałem wrażenie, że Legia będzie nastawiona na zwycięstwo na krajowym podwórku, co oczywiście jeszcze jest możliwe, a później na walkę o Ligę Mistrzów - zaznaczył były kadrowicz.
Puszcza znów rozdaje ciosy! Tak padł Widzew, beniaminek to zrobił [WIDEO]