Ostatnie tygodnie były dla Sandro Kulenovicia nieco zwariowane. Wydawało się, że jedyną osobą, związaną z Legią, która ufa młodemu napastnikowi jest trener Aleksandar Vuković. Szkoleniowiec przy każdej możliwej okazji bronił gracza pierwszej linii, atakowanego przez dziennikarzy i kibiców. Doszło nawet do sytuacji, w której fani stołecznej ekipy wygwizdali swojego piłkarza. W tej sytuacji "Kule" zaczął szukać alternatywnych możliwości. W ostatniej chwili przeprowadzono jego transfer do Dinama Zagrzeb, z którego w 2016 roku zasilił szeregi wicemistrza Polski.
Gdy wydawało się, że ruchy transferowe w Legii Warszawa w letnim okienku transferowym dobiegły końca, klub poinformował o kolejnym transferze. Z Łazienkowskiej odszedł jeszcze jeden zawodnik. Z oficjalnego komunikatu dowiedzieliśmy się, że szeregi ekipy prowadzonej przez Vukovicia opuścił Tomasz Jodłowiec. Pomocnik zdecydował się na ofertę Piasta Gliwice. Z "Piastunkami" w ubiegłym sezonie zdobył nieoczekiwanie tytuł mistrza Polski.
Portal sport.pl podał, że Legia Warszawa na dwóch transferach w ostatniej chwili zarobiła ponad 2 miliony euro. 34-letni Jodłowiec kosztował Piasta Gliwice 100 tysięcy euro. Natomiast Sandro Kulenović odszedł za 2 miliony euro. W przypadku młodego napastnika warszawianie mieli zapewnić sobie jeszcze 20 procent z kolejnego transferu.