Kilka dni temu Legia Warszawa rozpoczęła przygotowania do nowego sezonu i wyjechała na zgrupowanie do Warki. Wśród trenujących piłkarzy próżno było jednak szukać największej gwiazdy "Wojskowych". Vadis Odjidja-Ofoe pojawił się w stolicy tylko na kilka godzin, by rozmawiać z Dariuszem Mioduskim o ewentualnym przedłużeniu kontraktu, ale tuż po spotkaniu z prezesem wrócił do Belgii tłumacząc się względami rodzinnymi.
Cały czas nie wiadomo, czy pomocnik w kolejnych rozgrywkach będzie reprezentował barwy mistrzów Polski. Dużo mówi się o jego transferze do Olympiakosu Pireus, a media i kibice twierdzą, że przedłużająca się absencja zawodnika na treningach pierwszej drużyny ma bezpośredni związek z negocjacjami z greckim klubem. Jednak zachowanie Odjidji-Ofoe dawno przestało się podobać przedstawicielom Legii.
- Zawsze deklarowałem, że chce, aby Vadis został jeszcze co najmniej rok w Legii. Nie chcemy i nie musimy go sprzedawać. Będziemy oczekiwać, że zachowa się profesjonalnie i wypełni swój kontrakt do końca, z pełnym zaangażowaniem, z korzyścią dla siebie i dla klubu. Mimo, że chcemy aby Vadis został w Legii co najmniej do końca umowy, jesteśmy gotowi do poważnej rozmowy o transferze. Zarówno Vadis, jak i jego agent, znają nasze oczekiwania. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy jednak oferty, która je spełnia. Wczoraj wysłaliśmy do przedstawiciela piłkarza oficjalne pismo wzywające do stawienia się w niedzielę na treningu - powiedział Mioduski w rozmowie z portalem "Sport.pl".