"Kuchy King" - to określenie zna każdy bywalec stadionu przy ulicy Łazienkowskiej. Michał Kucharczyk gra w stołecznym klubie od wielu lat, rozegrał już ponad 300 meczów i strzelił 70 goli dla Legii. Stać go i na akcje przesądzające o wygranej, i zagrania, które wołały o pomstę do nieba. Przy całym zalewie obcokrajowców, jacy przez ostatnie lata przewinęli się przez stołeczny klub, Kucharczyk jest jednak polskim symbolem Legii i ma wielu zwolenników.
W Legii zdają sobie z tego sprawę i w związku z tym podjęta została decyzja w sprawie Kucharczyka. - Nie ma wątpliwości, Kuchy zostanie z nami! Trzeba tylko dograć szczegóły - usłyszeliśmy dziś na Łazienkowskiej, a były to słowa wypowiedziane ze stuprocentową pewnością. To... miód na serce samego piłkarza, który jest jednym z nielicznych polskich graczy "nie wyrywających" się za granicę. Zawodnikowi w Warszawie jest bardzo dobrze i tak naprawdę był już bliski przedłużenia umowy za czasów, gdy dyrektorem Legii był Ivan Kepcija. Wtedy sprawy nie "skonsumowano", stwierdzając, że zajmie się nią nowy dyrektor sportowy.
Wprawdzie w ostatnim czasie mówiło się i pisało o zainteresowaniu Kucharczykiem ze strony tureckich klubów, ale tak naprawdę sprawa nie była nigdy w żaden sposób zaawansowana, nie było żadnych negocjacji z piłkarzem. Choćby dlatego, że Kucharczyk cały czas powtarza: "Chcę zostać w Legii".
O ile pozostanie w Legii tego zawodnika jest przesądzone, o tyle (nie)ciekawa jest sytuacja Arkadiusza Malarza. Do niedawna numer jeden Legii, od pewnego czasu jest jednak dużo niżej w hierarchii klubowych golkiperów i wydawało się, że jego dni na Łazienkowskiej są policzone. Tym bardziej, że trener Ricardo Sa Pinto nie zabrał doświadczonego gracza na obóz do Portugalii.
Jak się jednak dowiedzieliśmy, sytuacja może mieć (nie)oczekiwany zwrot. - Jeśli chodzi o Arka Malarza, to mamy dla niego fajną propozycję pozostania w klubie. Teraz to Arek musi podjąć decyzję co zrobić - takie zdanie usłyszeliśmy na Legii. Oczywiście, chodzi o nową umowę, czyli pozostanie dłużej niż do lata jak przewiduje obecny kontrakt. W ostatnich dniach mówiło się o zainteresowaniu Malarzem ze strony Górnika Zabrze, ale tam ostatecznie trafił Słowak Chudy. Gdzieś na horyzoncie pojawiało się też Zagłębie Lubin, była również próba zainteresowania jego osobą zagranicznego klubu, szukającego w Polsce bramkarza. Żadnych konkretów jednak z tego nie ma. Przynajmniej na razie. Pytanie zatem jak Malarz podejdzie do propozycji pozostania w Legii. Tego na razie nie wiemy.
A co z Michałem Pazdanem? W jego przypadku nasiliły się ostatnio wieści o zainteresowaniu Turków, ale, jak informował "Przegląd Sportowy", piłkarz nie zdecydował się - przynajmniej na razie - na przyjęcie oferty z tego kraju. Tutaj Legia po prostu czeka na rozwój wydarzeń. Na pewno już na tym etapie nikt nie będzie piłkarzowi blokował odejścia, ale wygląda na to, że klub w tym momencie nie otrzymał żadnej oferty za niego, a przynajmniej nie taką, która zadowalałaby wszystkie strony. W tym przypadku czas nie działa niestety na korzyść zawodnika. Świetne EURO 2016 jest już tylko coraz odleglejszym wspomnieniem, podobnie zresztą jak miejsce w pierwszym składzie drużyny Sa Pinto. A te dwa czynniki sprawiają, że o dobrą ofertę będzie coraz trudniej...