Przed meczem trener Robert Maaskant mówił o Tomaszu Jirsaku:
- On potrafi utrzymać się przy piłce, a posiadanie piłki może w tym spotkaniu decydować o wszystkim - mówił holenderski szkoleniowiec. Jirsak nie tylko utrzymywał się przy piłce, ale w 41 min. popisał się świetnym dośrodkowaniem. Startujący jak rakieta Brożek trącił piłkę, która wpadła obok bezradnego Machnowskiego.
Gol Brożka przed przerwą otworzył serię, która trwała po zmianie stron. W 50. min na 2:0 po składnej akcji w środku boiska podwyższył Małecki, a w 60. min kolejną bramkę podarował Wiśle... sędzia Piasecki, który czystą akcję Machnowskiego zakwalifikował jako faul. Karnego egzekwował Brożek i było 3:0.
Legia po tych trzech ciosach nie poddała się, próbowała nadal otwartej walki i... została ukarana czwartym golem, który zdobył Wilk.
Legii nie udał się rewanż za majowe 0:3 przy Łazienkowskiej. Przy Reymonta przegrała jeszcze wyżej. Cichym bohaterem tego ostatniego spotkania był Garguła, który zdominował środek pola, usunął w cień Vrdoljaka i nadał Wiśle zwycięski rytm.