Ojrzyński nigdy nie krył się ze swoją religijnością. Na każdym meczu ma przy sobie różaniec poświęcony przez Jana Pawła II i gorąco modli się do świętego Karola Wojtyły.
- Wybierałem się na kanonizację naszego Ojca Świętego, ale niestety obowiązki mi na to nie pozwoliły. Mam jednak szczęście, że na własne oczy widziałem Jana Pawła II. W studenckich czasach podczas czwartej pielgrzymki papieża do ojczyzny w 1991 r. od bladego świtu z kolegami z AWF-u czekaliśmy na placu Piłsudskiego w Warszawie, najpierw na przejazd Ojca Świętego w papamobile, a potem na mszę świętą. Nigdy więcej nie przeżyłem takiego uczucia jedności z tysiącami ludzi, którzy wtedy uczestniczyli w nabożeństwie. I ta miłość do Jana Pawła II trwa do dziś - wspomina Ojrzyński.
Przeczytaj: Polska - Niemcy. Znamy skład, Joachim Löw odkrył karty
Podbeskidzie, które jesienią obok Widzewa było głównym kandydatem do spadku z ligi, przeszło wielką metamorfozę. - To efekt ciężkiej pracy i... modlitwy do Ojca Świętego. Bez Jego wsparcia nie mielibyśmy żadnych szans. Widać, że "Papa" tam z góry nam kibicuje. Jan Paweł II zawsze cenił górali za uczciwość, zapał do pracy i szczerość. A tacy są moi chłopcy - twierdzi trener.
Ojrzyński, który w ubiegłym roku był na pieszej pielgrzymce do Santiago de Compostela, już planuje kolejną wakacyjną wyprawę. - Może do Lourdes - zdradza szkoleniowiec, który za pielgrzymkę do grobu św. Jakuba zapłacił utratą posady w Koronie, bo gdy zapadała w Kielcach decyzja o zwolnieniu go, pielgrzymował w Górach Kantabryjskich i nie mając zasięgu w komórce, nie odebrał telefonu od prezesa klubu. - Ale to nie ma znaczenia. Są poważniejsze sprawy w życiu niż zwolnienie z pracy. Wtedy chciałem podziękować za łaski, jakimi ja i moja rodzina zostaliśmy obdarzeni po ciężkich czasach, i to zrobiłem - twierdzi Ojrzyński.