- Nie tak się miał skończyć ostatni mecz Górnika w tym sezonie na stadionie w Zabrzu.
- Nie, absolutnie nie. Myślę, że to wstyd dla nas, albo i dla piłki nożnej, że nie wygraliśmy meczu przeciwko z rywalem, który w ogóle nie chce grać w piłkę, tylko ją wali do przodu i szuka sytuacji po stałych fragmentach. Walczyliśmy, graliśmy długo w osłabieniu, ale mieliśmy swoje sytuacje: „Kapo” (Adrian Kapralik – dop. aut.), w końcówce też inni. Jeszcze raz powiem: wstyd takie, że trzy punkty nie zostały w Zabrzu.
- Do Daniego Pacheco o czerwoną kartkę macie pretensje?
- Nie. Szedł na piłkę, ryzykował. Tak się zdarza, że się spóźnisz o sekundę w takich chwilach… Ale mnie się podoba taka akcja, że zawodnik nie odstawia nogi, nie pozwala przeciwnikowi, żeby zabrał pikę i leciał na naszą bramkę.
- Po meczu kibice skandowaniem apelowali do piłkarzy Górnika, by ci zostali w Zabrzu na kolejny sezon. Rozmawiacie w szatni, co będzie w przyszłym sezonie?
- Każdy z nas wie, jaki to był sezon, co działo w klubie. Jak zawsze, w każdym okienku, zawodnicy będą odchodzić i przychodzić. Kapralik musi wrócić do Żiliny; zobaczymy, jakie oferty będzie mieć Ennali. Na pewno w nowym sezonie będzie to już inny Górnik. Zawsze powtarzałem, że klub nie jest jeszcze tak poukładany, by utrzymywać kadrę i równocześnie dodawać 3-4 nowych piłkarzy, którzy podnoszą poziom. Trzeba mieć nadzieję, że z doborem tych nowych znów będziemy mieć takie szczęście, jak rok temu z „Kapo”, z „Lolo”, z Rasakiem. No i musi się też wiele rzeczy poukładać poza klubem.
- No właśnie. Jest nowa prezydent w Zabrzu, która w wywiadach już nazywa pana „ambasadorem Górnika” i ma nadzieję, że dzięki temu do klubu przyjdzie ktoś z sercem dla klubu, ale i z pieniędzmi. Coraz więcej odpowiedzialności spada na pana barki?
- Ja mogę na te barki całe miasto wziąć. I cały klub też, nie mam z tym problemu. Tylko raz się żyje. I mogę się tym pobawić. Choć to złe słowo, bo Górnik to nie jest zabawka... Nie bronię się przed tym, by to poukładać; i ucieszę się, jeśli pani prezydent zechce słuchać moich opinii. Mam ludzi, mam pomysły, ale to musi być – przynajmniej w tym momencie – wspólna decyzja. Bo przecież nie wiemy wciąż, jak skończy się sprawa potencjalnych inwestorów; czy ogłoszony już przetarg zostanie rozstrzygnięty, czy trzeba go będzie zrobić od nowa. Ja myślę, że lepiej poukładać to powoli; powoli i z głową. Bo klub ma wiele problemów. Również finansowe. Nie wystarczy jedynie przykręcić dwie śrubki – od pani Rupniewskiej na przykład i od trenera – i można startować w nowy sezon. Potrzebny jest dużo większy remont. Ale jak się to wszystko się poukłada, to dzięki potencjałowi kibicowskiemu każdy piłkarz na świecie chętnie by u nas zagrał!
Lukas Podolski o swej roli w Górniku. Bardziej klarownie już nie można, dla niego to oczywiste [ROZMOWA SE]
- Mamy na szczeblu centralnym przykłady grających trenerów – choćby Łukasz Piszczek, ale grającego prezesa nie ma. Może tym pierwszym będzie pan?
- Ale już jestem prezesem od paru lat (śmiech). Gram już tu trzeci sezon, jakąś tam pozycję mam. Nie wiem, jak ona się nazywa, bo nieważne jest to, co napisane na wizytówce. Ważne, co się robi i co się da załatwić. I dalej będę to robić – pomagać w kwestii sponsorów, piłkarzy itp. A za rok, kiedy mój kontrakt upłynie, będę mieć na te tematy jeszcze więcej czasu. To by była fajna rzecz: odbudować klub, mieć pomysły na niego. W każdym razie mam takie podejście, że chciałbym w ten temat wejść. A czy dzięki temu będzie w Zabrzu np. jakiś puchar? Tego nie wiem, to jest tylko sport.
- Trudno nie odnieść wrażenia, że choć na boisku nie zrealizowaliście marzeń, dużo jest w panu optymizmu organizacyjnego…
- Cóż, jesteśmy prawie cały sezon bez prezesa, bez dyrektora. W wyborach prezydenckich toczyła się gierka wokół Górnika, gierka też toczyła się wokół inwestorów. Moim zdaniem po to, by pokazać na zewnątrz, że coś się dzieje, bo przecież na koniec nic się nie zadziało w tej kwestii. Więc o nowy sezon trochę się boję. Bo może jeszcze powypadać z szafek parę niespodzianek. Ale wierzę, że się nam uda z transferami poukładać to tak, jak rok temu. I że będzie w końcu i nowy prezes, i nowy dyrektor. I porządni ludzie, którzy się znają na piłce, którzy oddają serce, którzy mają pomysł na piłkę. I myślą o Górniku piłkarsko, a nie politycznie.