Madej w czasach juniorskich był uznawany za jednego z najzdolniejszych skrzydłowych w Europie. – Wiadomo, marzyłem o wielkiej karierze. Gdybym miał przy sobie agenta, który podpowiedziałby mi co robić, jakich kroków unikać, być może wszystko potoczyłoby się inaczej – mówi Łukasz. – Dlatego wraz z kolegami z boiska – Darkiem Stachowiakiem, Tomkiem Zahorskim i Michałem Biskupem założyliśmy agencję menedżerską. Mamy plan na młodych piłkarzy, chcemy pomagać, być kolegami dla młodych chłopaków. Mam marzenie, by zrobić to, co nie udało mi się jako piłkarzowi. Chciałbym sprzedać jednego z podopiecznych za bardzo duże pieniądze do bardzo dobrego klubu. I jestem pewien, że to marzenie się spełni – twierdzi z przekonaniem pięciokrotny reprezentant Polski.
Łukasz Madej mówi, że choć nie gra już zawodowo w piłkę, to jest szczęśliwym człowiekiem. – Zaplanowałem sobie, że skończę karierę w ŁKS-ie, którego jestem wychowankiem. Jednak nie było zainteresowania ze strony władz klubu. Mimo, że choć mam 36 lat i za sobą poważną kontuzję – zerwanie więzadeł krzyżowych, to potrzebowałbym miesiąca żeby się wzmocnić fizycznie i nie najmocniejszą pierwszą ligę wciągałbym nosem. Ale być może dzięki temu, że oferty się nie pojawiały, mogłem spełnić inne wielkie marzenie – zostać restauratorem.
Skrzydłowy od dobrych kilku lat myślał o tym, żeby otworzyć restaurację. W przeciwieństwie do wielu kolegów po fachu, jak choćby wielkiego idola kibiców ŁKS-u, nieżyjącego już Stanisława Terleckiego, Łukasz miał pomysł na to, co będzie robił po zejściu z boiska.

i
- Kocham Italię. Tą mentalność, styl bycia, słońce, tą ich dolce vita. No i kuchnię. Wymyśliłem sobie, że założę w Łodzi prawdziwą włoską restaurację. Nie taką z podróbami włoskiej pizzy, ale z menu złożonym z ryb, owoców morza, z pysznie przyrządzonych mięs i dobrych win – opowiada piłkarz. – Sam nie gotuję, bo mam świetnych kucharzy, ale wszystkiego próbuję. Decyduję, jakie danie włączamy do karty. Nie chwalę się, ale najlepiej „schodzącą” potrawą są krewetki w maśle czosnkowym, które wymyśliłem. Zatrudniam osiem osób. W kontaktach z ludźmi czerpię od trenerów, których spotkałem na swojej piłkarskiej drodze. Jestem kolegą, ale wymagającym – śmieje się Łukasz Madej, który 452 razy wystąpił w ekstraklasie.