Mariusz Lewandowski: Każdy trener chciałby mieć w zespole Świerczoka

2017-12-22 6:00

W reprezentacji Polski zagrał 66 razy, był na MŚ 2006 i na Euro 2008. Teraz został trenerem Zagłębia Lubin. To pierwsza praca Mariusza Lewandowskiego (38 l.). - Przyszedł mój czas i chcę się teraz wykazać. Uważam, że jestem bardzo dobrze przygotowany - zapewnia nas.

"Super Express": - Warto było zamieniać Dubaj na Ekstraklasę?

Mariusz Lewandowski: - Dla nas powrót nie stanowił problemu. Byliśmy tam cztery lata. Jednak, gdy całe życie poświęciło się piłce, to człowieka ciągnie do niej. Miałem kilka wariantów objęcia klubu w Emiratach, ale nie doszło to do skutku. A cały czas żyłem na walizkach. Powrót do Polski był dobrym rozwiązaniem. Gdy pojawiła się opcja z Zagłębia, to ją przyjąłem. Rodzina jest ze mną, bo jest dla mnie najważniejsza. Nie mogłem sobie pozwolić, żebym ja był w Polsce, a moi najbliżsi za granicą.

- Praca w Zagłębiu to dla pana skok na głęboką wodę. Nigdy wcześniej nie pracował pan jako trener...

- Odbywałem staże, rzetelnie się uczyłem, zdobywając wiedzę. Uważam, że jestem bardzo dobrze przygotowany do roli trenera. To nie tak, że wcześniej nic nie robiłem, że tylko siedziałem, jak to się mówi plackiem do góry i się opalałem. Przyszedł mój czas i chcę się teraz wykazać. Chciałbym to wszystko przekazać zawodnikom w taki sposób, aby szybko złapali to o co mi chodzi.

- Kiedy zaczął pan myśleć o tym, żeby zostać w trenerem?

- Gdy przeszedłem z Szachtara do Sewastopolu, gdzie spędziłem 3,5 roku. Nie byłem tam tylko piłkarzem, ale i menedżerem oraz grającym trenerem. Pełniłem tam jeszcze wiele innych funkcji, od prezesa do pani pracującej w pralni, byłem nawet kucharzem. To nie tak, że gotowałem. Tłumaczyłem piłkarzom jak się trzeba odżywiać i profesjonalnie prowadzić. Wykonywałem olbrzymią pracę, aby podnieść ten klub na wyższy poziom.

- To była dobra szkoła na zdobywanie trenerskich szlifów?

- W tamtym momencie Sewastopol nie spełniał standardów. Nie lubię pracować w klubie, w którym ludzie oceniają się nisko i nie chcą podwyższać kwalifikacji. Wziąłem sprawy w swoje ręce, dostałem upoważnienie od właściciela, że mogę działać według swojego pomysłu. I działałem.

- Wróćmy do Zagłębia. Co na starcie było dla pana problemem?

- Miałem bardzo mało czasu, żeby od razu wejść do szatni i przekazać piłkarzom, czego od nich oczekuję. Odbyłem z nimi wiele rozmów. Zagłębie to bardzo dobrze zorganizowany klub, w którym wszystko jest na wysokim poziomie. Pozostaje mi tylko wdrożyć pomysł na zespół. Widzę po zawodnikach, że chcą nauczyć się czegoś nowego.

- Jako piłkarz był pan nieustępliwy. Tego będzie wymagał pan od podopiecznych?

- Tak, chciałbym, aby wszyscy zrozumieli, że gra się od pierwszej do ostatniej minuty. Jeśli ktoś uważa inaczej, to nie będziemy razem pracować. Nic tak mnie nie denerwuje, jak piłkarz, który nie przykłada się do gry. Tak nie może być, bo to odbija się na jakości zespołu.

- Zaskoczyła pana skuteczność Jakuba Świerczoka, który na finiszu zaliczył dwa hat-tricki z rzędu?

- Nie zdziwiło mnie to. Pokazałem mu zachowania innych napastników. Wydaje mi się, że część moich uwag wziął do siebie. Jest mądrym napastnikiem, to typ strzelca, którego chciałby mieć każdy trener. Jest samokrytyczny, ale i pewny siebie. Po treningach zostaje i ćwiczy indywidualnie. Chce się rozwijać, a to bardzo dobra cecha. Zawiesza sobie poprzeczkę coraz wyżej, bo chce przejść na kolejny poziom. Ma duże szanse, aby powalczyć o koronę króla strzelców.

- Debiuty w kadrze mają za sobą już Jarosław Jach i wspomniany Świerczok. Pojadą na mundial?

- Z pewnością Świerczok zasłużył na te wszystkie pochwały. W Zagłębiu są piłkarze o dużym potencjale, którzy pukają do drzwi reprezentacji. Mam nadzieję, że będą szli w górę. Chciałbym z nich wykrzesać maksimum. Bardzo dobrze rozwija się Filip Jagiełło. Będzie dostawał ode mnie nowe zadania, aby poprawiał kolejne elementy.

- Szykują się zmiany w kadrze Zagłębia?

- Wzmocnimy zespół na dwóch, trzech pozycjach, bo potrzebna jest konkurencja. Ale nie widzę konieczności sprowadzania zawodników, którzy nie są dużo lepsi od tych z naszej akademii. Widzę tam dobry materiał do pracy i kilku chłopców dostanie szansę w pierwszej drużynie na zimowym obozie. Chciałbym zobaczyć, jak sobie poradzą.

- Będzie pan stawiał na młodzież?

- Tak, ale tylko w przypadku, gdy nie będzie na tym traciła jakość drużyny. Nie będzie tak, że wystawię samych młodych i każę im grać. Ważne, aby mądrze ich wprowadzać, tak, aby nie ucierpiał zespół.

- Jest w tym zespole nowy... Mariusz Lewandowski?

- Jest taki chłopak. Jednak nie zdradzę nazwiska, bo mi jeszcze za szybko obrośnie w piórka (śmiech).

- Zagłębie zakończyło rok na piątym miejscu. To dobry prognostyk przed wiosną?

- W tej chwili nie ma to znaczenia. Ważne to co będzie na koniec sezonu. Dla każdego zespołu w lidze celem minimum jest awans do pierwszej "8". Ale potencjał Zagłębia jest zdecydowanie większy, nie zadowoli mnie pozycja w środku tabeli. Jestem maksymalistą i tego samego oczekuję od zawodników. Życie zweryfikuje moje plany. Ale nie ma rzeczy nie możliwych.

- Gdzie widzi się pan za pięć lat?

- Nie wybiegam tak daleko w przyszłość, bo życie płata różne figle. Raz jest dobrze, raz źle. Nie wiadomo nawet co będziemy robić jutro. Dla mnie liczy się tu i teraz. Chcę wygrywać i być coraz lepszy. Takie samo podejście powinni mieć piłkarze.

- Był pan w kadrze Polski na MŚ 2006. Jak ocenia pan szanse Biało-czerwonych na mundialu w Rosji?

- Grupa jest bardzo egzotyczna, bo trafiliśmy na zespoły z różnych zakątków świata. Każdy z nich prezentuje inny styl. Zarówno dla nas, jak i dla rywali, będą to arcytrudne mecze. Powinniśmy wyjść z tej grupy. Mamy dobrą reprezentację, co pokazało EURO 2016. To rywale powinny się nas obawiać, a nie odwrotnie. Najważniejsze, aby wszyscy piłkarze byli zdrowi.

ZOBACZ: Boniek z Zabrza trzęsie ligą. Podsumowanie roku w Ekstraklasie

Najnowsze