Dla Korony to już trzecia porażka z rzędu. Nie może jednak dziwić, jeśli do przerwy piłkarze spod Łysicy nie oddali żadnego strzału na bramkę Ruchu. Wynik otworzył doświadczony Maciej Iwański, który w 42. minucie wepchnął piłkę z bliska do siatki. Korona w meczu przy Cichej obudziła się w zasadzie tylko raz - tuż po przerwie zimną krew w polu karnym zachował Bartłomiej Pawłowski, który jakimś cudem opanował piłkę tuż przed bramkarzem. Nie pozostało mu nic innego jak wyrównać.
Marek Zieńczuk z meczem nr 400!
O wygranej Ruchu znów przesądził 20-letni Stępiński. Najpierw niemiłosiernie spudłował, chwilę później już cieszył się z bramki. Dziesiątej w sezonie, która dała Ruchowi awans na czwarte miejsce. W Chorzowie śnią o europejskich pucharach, Kielce tęsknią za początkiem sezonu. Są na ósmym miejscu, gdyby nie trzy porażki z rzędu, byłyby co najmniej na miejscu Ruchu.