Na trybunach może być dziś nawet ciekawiej niż na boisku. Bo niewykluczone, że Matthaeus nie będzie jedynym selekcjonerem, który na żywo zobaczy ten mecz. Vladimir Weiss, szkoleniowiec słowackiej kadry, jest coraz bliższy przejęcia warszawskiego zespołu i choć nikt tego oficjalnie nie potwierdzi, to możliwe, że z wygodnej loży będzie śledził poczynania przyszłych podopiecznych.
Przeczytaj koniecznie: Legia - Wisła. Robert Maaskant: Traktujemy ten mecz poważnie
Legioniści, którzy wciąż walczą o miejsce na podium, będą musieli zwrócić szczególną uwagę na wspomnianego Genkowa, w którym niektórzy bułgarscy kibice widzą następcę w kadrze Dymitara Berbatowa. Wizyta Matthaeusa wyzwala w Bułgarze dodatkowe pokłady energii, więc strzelec sześciu ligowych goli dla Wisły bardzo będzie się dziś starał o kolejne.
Matthaeus liczy na wielkie widowisko, podobne nadzieje ma też trener Wisły Robert Maaskant. - Do autobusu, którym wyjechaliśmy do Warszawy, zabraliśmy... mistrzowską mentalność - mówi Holender. - Będziemy chcieli pokazać, że zasłużenie zostaliśmy mistrzami.
Z kolei Maciej Skorża unikał odpowiedzi na pytanie dotyczące swojej przyszłości. - W końcu się na ten temat wypowiem, ale jeszcze nie teraz. A poza tym w sobotę, jak mówią niektórzy, ma być podobno koniec świata, więc co tu dużo gadać - uśmiechał się trener Legii, choć tak naprawdę do śmiechu mu nie jest. Jego los jest przesądzony, czego nie ukrywa już nawet wspomniany Weiss.
Patrz też: Michał Żewłakow o krok od podpisania kontraktu z Legią
W Legii do gry może wrócić kontuzjowany ostatnio Dickson Choto, choć nie zagrają zawieszeni za kartki Borysiuk i Vrdoljak.
To 136. mecz obu zespołów. Wisła wygrała 55 meczów, Legia 45, a 35 razy był remis. Stosunek bramek jest wyrównany: 189-187 dla Wisły. Na jesieni warszawianie polegli w Krakowie 0:4. Po raz pierwszy Legia wpuści kibiców na wszystkie trybuny, co oznacza, że mecz mogą zobaczyć 33 tys. widzów.